Prawie 4 tysiące spraw sądowych, i to tylko w jednej trzeciej sądów, nie odbyło się planowo od początku stycznia, gdy nowym operatorem pocztowym dla doręczeń pism procesowych została Polska Grupa Pocztowa - ustalił reporter RMF FM Krzysztof Zasada. Prezesi sądów twierdzą, że te problemy wiążą się z nieterminowym dostarczaniem przesyłek przez PGP.

REKLAMA

Najwięcej rozpraw lub posiedzeń odwołano na obszarze elbląskiego sądu okręgowego (639 przypadków) i lubelskiego sądu okręgowego (638). Sąd w Siedlcach zgłosił 498 takich przypadków, Gorzów - 453, Olsztyn - 340, a Jelenia Góra - 228. W odpowiedziach, które przesyłały nam sądy, napisano też, że niektóre z nich nie prowadzą takich statystyk, jednak opóźnień jest dużo. Poznań pisze na przykład o "bardzo dużych problemach".

Zastrzeżenia sądów - jak twierdzą rzecznicy - dotyczą przede wszystkim opóźnień w dostarczaniu zawiadomień i potwierdzeń odbioru, ale nie tylko. Według rzecznika Sądu Okręgowego w Świdnicy, problem dotyczy też sposobu i skuteczności doręczania pism. Jako przykład podaje próbę doręczenia pisma sądowego dla osadzonego w Areszcie Śledczym w Wałbrzychu z adnotacją "adresata nie zastano".

Zgłaszane są też sygnały uszkodzenia przesyłek z aktami sądowymi. W Bielsku-Białej z kolei zwrócono uwagę na problem "hurtowego" zwracania do sądów przez nowego operatora pocztowego zwrotnych potwierdzeń odbioru. Jednego dnia dostarczane jest około 1000 "zwrotek", gdy w poprzednich kilku dniach nie były w ogóle dostarczane. To bardzo utrudnia pracę sądu i jej planowanie - dodaje rzecznik. Z Lublina otrzymaliśmy natomiast informację, o błędnym oznaczaniu punktów odbioru przesyłek. Przykładem jest Lubartów, gdzie pisma sądowe miały być odbierane w jednym ze sklepów, którego właścicielka nic o tym nie wiedziała i nie miała podpisanej umowy z operatorem.

PGP: Informacje z sądów nie odpowiadają rzeczywistości

Polska Grupa Pocztowa zaprzecza informacjom przesłanym przez sądy. Twierdzi, że zrzucanie na firmę odpowiedzialności za odraczanie sądowych rozpraw jest nieuzasadnione. Nie odpowiadamy za żadne odroczenie lub odwołanie sprawy sądowej w styczniu - mówi rzecznik PGP Wojciech Kądziołka. Jesteśmy operatorem od początku roku, styczeń ma 31 dni, a sąd - biorąc pod uwagę ustalone przez prawo terminy doręczeń - korespondencję powinien wysłać najwcześniej 37 dni przed zaplanowanym terminem rozprawy - dodaje.

Operator pocztowy ma 5 dni roboczych na dostarczenie przesyłki od chwili odebrania od nadawcy. Jeżeli odbiorca nie odebrał korespondencji, bo na przykład nie było go w domu, kurier musi zostawić awizo. Okres awizacji wynosi od 14 do 16 dni. Później, jeżeli przesyłka nie zostanie podjęta, operator ma kolejne 7 dni roboczych na zwrot przesyłki do nadawcy. Ten termin - razem około 30 dni - to tak zwany termin skutecznego doręczenia.

Sąd zgodnie z ustawą ma obowiązek uwzględnić je wysyłając korespondencję. Dodatkowo sąd zgodnie z przepisami ma obowiązek poinformować strony postępowania na 7 dni przed rozprawą. Wojciech Kądziołka dodaje, że często sądy nie dopełniają tych terminów i wyznaczają terminy rozpraw wcześniej. Kolejnym argumentem nowego operatora pocztowego jest stwierdzenie, że Poczta Polska, gdy realizowała przetarg, także się spóźniała.

Na potwierdzenie tego faktu PGP przedstawia przykład z "jednego z sądów" z Lublina, gdzie w zeszłym roku zanotowano ponad 80 tysięcy reklamacji na terminy doręczeń. Trzeba jednak doprecyzować - to lubelski e-sąd, zajmujący się sprawami z całego kraju (w informacji prezesów sądów przesłanych RMF FM, nie ma danych z tego sądu). PGP twierdzi też, że w zeszłym roku co miesiąc także "spadały" setki spraw. Na przykład w sądzie rejonowym w Grodzisku Wielkopolskim w zeszłym roku odraczano średnio 500 posiedzeń sądowych miesięcznie. W Środzie Wielkopolskiej - po 200. W tej informacji nie ma jednak podanych powodów opóźnień.

(bs)