Błąd ludzki i brak odpowiedniej weryfikacji przyczyniły się do udanej prowokacji rosyjskich komików z udziałem prezydenta Andrzeja Dudy. W nieoficjalnych rozmowach ministrowie sugerują, że opublikowane w sieci nagranie znacząco różni się od prawdziwego przebiegu rozmowy. Zmanipulowane miały zostać pytania oraz koniec rozmowy - usłyszał w otoczeniu prezydenta reporter RMF FM.

REKLAMA

Ministrowie zwracają uwagę na napiętą sytuację, która panowała we wtorkowy wieczór. Po wybuchu rakiety w Przewodowie prezydent wykonywał serię rozmów telefonicznych, z których większość pochodziła z Bali. To tam obradowali przywódcy państw G7. Stosowano inne metody weryfikacji - mówią ministrowie i przekonują jednocześnie, że podobnych pranksterskich ataków Kancelaria Prezydenta odpiera znacznie więcej.

Opublikowana rozmowa różni się od prawdziwej

W ocenie rządowych dyplomatów, opublikowana rozmowa różni się od prawdziwego. Reporter RMF FM usłyszał, że w trakcie połączenia telefonicznego rozmówca posługiwał się znacznie lepszym angielskim, bez wyraźnego rosyjskiego akcentu.

W oficjalnym komunikacie kancelaria Andrzeja Dudy informowała, że "prezydent zorientował się po nietypowym sposobie prowadzenia rozmowy, że mogło dojść do próby oszustwa i zakończył rozmowę". Ministrowie informują nieoficjalnie, że rosyjskich pranksterów zdradzić miał brak informacji o Emmanuelu Macronie. W trakcie rozmowy nie wiedzieli, że francuski prezydent jest na Bali. Kiedy stało się to jasne, prezydent Duda miał zakończyć połączenie. Według kancelarii prezydent cały ten fragment w opublikowanej wersji wycięto.

Czy winowajca poniesie konsekwencje?

Za sukces prowokacji, według współpracowników prezydenta, z którymi rozmawiał reporter RMF FM, odpowiada indywidualnie jedna osoba i jej błąd przy weryfikacji połączenia od rzekomego prezydenta Francji. Ministrowie nie chcą jednak spekulować, czy pracownik ten może mieć jakiekolwiek powiązania z rosyjskimi służbami. To w końcu drugi raz, kiedy tym samym rosyjskim youtuberom udaje się skutecznie oszukać kancelarię polskiego prezydenta.

Nie ma też jeszcze informacji o konsekwencjach wobec potencjalnego winowajcy.

Szczegóły rozmowy

Para rosyjskich youtuberów umieściła dziś nagranie udawanej rozmowy prezydentów Polski i Francji. Kancelaria Prezydenta RP podkreśla, że Andrzej Duda "zorientował się po nietypowym sposobie prowadzenia rozmowy przez rozmówcę, że mogło dojść do próby oszustwa i zakończył rozmowę". Konwersacja trwała jednak siedem minut. Doszło do niej we wtorek, tuż po tragedii w Przewodowie.

Rosjanie podszyli się pod Emmanuela Macrona i próbowali dowiedzieć się od Andrzeja Dudy, jakie działania planuje podejmować i kogo oskarża o wystrzelenie rakiety.

Cześć Emmanuelu, czy to ty? Na linii Andrzej Duda - mówi na początku nagrania prezydent. Youtuber rozmawiający z Andrzejem Dudą potwierdza. Dziękuję za telefon. Jak zapewne wiesz, sytuacja jest bardzo trudna. Dziś po południu w pobliżu granicy z Ukrainą doszło do eksplozji, na naszym terytorium i to była rakieta. Bez wątpienia była to rakieta. Kto ją wystrzelił, nie wiemy. Start był gdzieś na wschodzie - mówi dalej Duda.

W kolejnych sekundach Duda mówi, że to prawdopodobnie rosyjska rakieta spadła na Przewodów. Informuje też, że wybuchu w Przewodowie i możliwości uruchomienia artykułu 4 NATO rozmawiał z szefem NATO Jensem Stoltenbergiem. Duda opowiada też, że rozmawiał o tej kwestii z Joe Bidenem. Youtuber pyta Dudę, czy Biden oskarża Rosję o wypadek w Przewodowie. Przezydent przezkazał, że nie.

Chwilę później youtuber spytał, czy na Lubelszczyźnie mogła spaść ukraińska rakieta. Nie wiem, prezydent Biden powiedział, że wyśle amerykańskich ekspertów, żeby pomogli naszym w śledztwie, więc będzie to wspólne śledztwo. Będę czekał na wynik ich śledztwa - podkreślił.

Późnej podający się za Macrona mężczyzna pytał o zdanie Wołodymyra Zełenskiego. Prezydent Duda poinformował, że ukraiński prezydent jest pewien, że to rosyjska rakieta spadła na terytorium Polski.

Ale znasz jego sytuacje, on po prostu chce prosić o więcej broni - mówi youtuber.

Emmanuel, uwierz mi, jestem wyjątkowo ostrożny. Emmanuel, to jest wojna i myślę, że obie strony będą się wzajemnie oskarżać - zaznacza prezydent.

Myślę, że niepotrzebna nam eskalacja pomiędzy Rosją a NATO - zaznacza youtuber.

Emmanuel, myślisz, że chce wojny z Rosją? Nie, uwierz mi, nie chcę wojny z Rosją. Uwierz mi, jestem bardzo ostrożny. Mówię wyłącznie o artykule 4, a nie o artykule 5 NATO - podkreślił.

Pytany o to, co zrobi, jeśli okaże się, że to rosyjska rakieta zabiła dwie osoby w Polsce, odpowiedział: Porozmawiamy z naszymi sojusznikami, z tobą, z prezydentem Bidenem. Będziemy musieli znaleźć rozwiązanie tej sytacji (...) - mówił.

Dalej Duda jest pytany o oświadczenie MSZ w sprawie ekspozji w Przewodowie. Nasz minister spraw zagranicznych w tym oświadczeniu napisał, że to była rosyjska rakieta, ponieważ została ona wyprodukowana w Rosji - bronił sie Duda i podkreślił, że jeszcze nie wie, że to rakieta S-300.

W kolejnej części Duda przyznaje, że bardziej niż rosyjskich "brudnych bomb" boi się kłopot w ukraińskich elektrowniach jądrowych i katastrofy nuklearnej. Dodał też, że sprawę w Przewodowie będą badań polscy eksperci, ale możliwe, że bedą też amerykańscy eksperci.

Sprawę skomentował Rafał Trzaskowski

Prezydent Warszawy został zapytany na wtorkowej konferencji prasowej o komentarz do kolejnego już przypadku nagrania prezydenta Dudy przez rosyjskich prowokatorów.

Rafał Trzaskowski przypomniał, że kiedyś sam też padł ofiarą podobnej prowokacji, gdy ci sami rosyjscy komicy podszywali się pod mera Kijowa Witalija Kliczkę.

Cieszę się z jednego, że to, o czym mówiliśmy nie odbiega od tego, o czym mówię w rzeczywistości, gdy nie pada się ofiarą prowokacji. To dobrze, to znaczy, że nic nie mamy do ukrycia - powiedział prezydent Warszawy.

Zwrócił uwagę, że do fikcyjnej rozmowy doszło w tym bardzo trudnym momencie, gdy prezydent "łączył się z przywódcami całego świata i panowały wyjątkowe warunki".

Wyraził nadzieję, że wszystko zostanie wyjaśnione przez Kancelarię Prezydenta RP. To jest oczywiście pytanie do służb, które zabezpieczają głowę państwa, one powinny być znacznie bardziej uważne niż służby, które zabezpieczają kogokolwiek innego - ocenił Trzaskowski.

Ubolewam, że coś takiego się wydarzyło, ale myślę nic w tej rozmowie kontrowersyjnego nie ma - dodał.