„To nie koniec gehenny 10-letniej Mai z Wołczkowa pod Szczecinem. Dziewczynka – w połowie kwietnia porwana i wywieziona do Niemiec – musi zapłacić za transport karetką do kraju” – donosi weekendowy „Fakt”. Rachunek opiewa na 296 euro. Co ciekawe, NFZ mógłby go pokryć, ale nie zamierza tego robić.

REKLAMA

Rachunek wystawił rodzinie Mai Niemiecki Czerwony Krzyż. Rodzice dziewczynki zwrócili się o opłacenie go do Narodowego Funduszu Zdrowia. Jednak jak pisze "Fakt", fundusz nie zamierza płacić. "Zasłania się przepisami, w myśl których transport powrotny do kraju właściwego nie należy do zakresu świadczeń z ustawowego ubezpieczenia zdrowotnego" - relacjonuje tabloid. Co ciekawe, przedstawiciele NFZ dodają, że fundusz mógłby pokryć koszty, gdyby rodzice Mai wcześniej poprosili o transport.

To przecież śmieszne. Wszystko rozgrywało się tam na gorąco. A gdybym wiedział, że Maja zostanie porwana do Niemiec, to bardziej byłby potrzebny karawan dla tego zbira, który to zrobił - mówi zbulwersowany dziadek dziewczynki w rozmowie z "Faktem".

Jak przypomina "Fakt", 14 kwietnia Maję B. porwał prawie sprzed domu 32-letni Adrian M. Po dwóch dniach dziecko znaleziono w Niemczech.

W weekendowym "Fakcie" także:

- Czy Tusk stertuje Kopacz?

- W Platformie aż huczy. Będzie wojna o marszałka

(mn)