​Zaledwie kwadrans trwało spotkanie wiceministra edukacji Macieja Kopcia z reprezentantkami ruchów rodzicielskich przeciwnych wprowadzeniu reformy edukacji. Nie ma żadnej możliwości przesunięcia terminu reformy - powiedziała Dorota Łoboda z ruchu "Rodzice Przeciw Reformie Edukacji"

REKLAMA

Do spotkania doszło w Warszawie, w Centrum Partnerstwa Społecznego "Dialog". O spotkanie z kierownictwem MEN wystąpili w listopadzie w liście do minister Anny Zalewskiej rodzice reprezentujący ruchy: "Rodzice Przeciw Reformie Edukacji", "Zatrzymać Edukoszmar" i "Szkoła to nie eksperyment".

Pani minister Zalewska wielokrotnie powoływała się na głos rodziców i tym głosem uzasadniając chęć wprowadzenia reformy i planowane zmiany w edukacji oraz to, że debaty z udziałem rodziców nigdy się nie odbyły i nasz głos nie został wysłuchany, a przecież chodzi o nasze dzieci, ich dobro, ich edukację. Dlatego postanowiliśmy złożyć w Ministerstwie Edukacji Narodowej pismo z prośbą o spotkanie, by ministerstwo (...) wysłuchało naszego głosu - powiedziała Dorota Łoboda.

Jak zaznaczyła, gdy rodzice czekali na odpowiedź, sytuacja się "diametralnie zmieniła - projekty ustaw trafiły do Sejmu, przeszły przez komisje i podkomisję". Okazało się, że ze strony MEN nie ma żadnej woli współpracy. Żadne poprawki zgłaszane przez stronę społeczną czy opozycję nie zostały uwzględnione - powiedziała.

Pan minister Kopeć, obecny na spotkaniu, powiedział, że nie ma żadnej możliwości przesunięcia terminu wprowadzenia reformy - oznajmiła Łoboda. Według niej wiceminister przedstawił jako argument kalendarz wyborczy i wynikające z niego wybory samorządowe, które odbędą się w 2018 roku.

Dobro samorządów i wyborów samorządowych w 2018 r. wzięło górę. Usłyszeliśmy, że jest to decyzja polityczna i to jest główny argument za wprowadzeniem zmian w tempie szybszym niż błyskawica. W związku z tym nie widzimy przestrzeni i możliwości rozmawiania w tej chwili. Nie chodzi o to, by przerzucać się argumentami i udowadniać sobie, kto ma rację, ale by zadbać o dobro dzieci, które ta reforma dotyczy - dodała Anna Kozłowska-Kalbarczyk z ruchu "Szkoła to nie eksperyment".

Kopeć: MEN było otwarte na dyskusję, ale to rodzice nie chcieli rozmawiać

Po spotkaniu Kopeć powiedział, że to rodzice nie chcieli rozmawiać, a MEN było otwarte na dyskusję. To spotkanie było po to organizowane, by rozwiewać wątpliwości rodziców - wyjaśnił.

Zaznaczył, że przygotowując reformę wzięto po uwagę głosy rodziców płynące z różnych stron, m.in. postulaty zgłoszone przez Fundację "Rodzice szkole". Tam gdzie jest to możliwe, tam gdzie mieści się to w logice tej ustawy, tam staramy się to wprowadzić - powiedział Kopeć.

Matki uczestniczące w spotkaniu przekazały wiceministrowi swoje stanowisko na piśmie. Zaznaczyły w nim, że "konsultacje i uzgodnienia dotyczące tak poważnej zmiany w edukacji nie mogą się odbywać pod presją czasu". Według nich, "tempo procedowania ustawy i niezrozumiały upór MEN dotyczący terminu wprowadzenia w życie reformy nie pozwala na takie konsultacje". Wskazują na 9-dniowy termin wyznaczony na prekonsultacje projektu podstawy programowej kształcenia ogólnego oraz brak możliwości skonsultowania przez samorządy z rodzicami zmian w sieci szkół.

Biorąc pod uwagę powyższe, widzimy możliwość podjęcia rozmów na temat reformy edukacji, jedynie w przypadku przesunięcia o rok terminu jej wprowadzenia - podkreślono.

Zgodnie z rządowymi projektami ustaw: Prawo Oświatowe i Przepisy wprowadzające Prawo Oświatowe w miejsce obecnie istniejących typów szkół mają się pojawić: 8-letnia szkoła podstawowa, 4-letnie liceum ogólnokształcące, 5-letnie technikum oraz dwustopniowe szkoły branżowe. Zmiany mają być wprowadzane od roku szkolnego 2017/2018. Projekty są po pierwszym czytaniu w Sejmie. W ubiegłym tygodniu były przedmiotem prac podkomisji sejmowej, w tym tygodniu mają być rozpatrywane przez komisje sejmowe.

(łł)