Po emisji reportażu o dzieciach z warmijskiej wsi Robity, chodzących przez las do szkoły, zgłosił się do nas słuchacz. Członek klubu motocyklowego „Gold Wing of Poland” postanowił kupić Oli, Natalii i Szymkowi quada – rodzaj czterokołowego motoru.

REKLAMA

Opowieść przestraszonych dzieci urzekła motocyklistów. Do reportera RMF FM zadzwonił jeden z członków klubu motocyklowego i powiedział, że nie wyobraża sobie, by małe dzieci jesienią i zimą chodziły do szkoły przez las, tym bardziej, że podczas tej drogi są atakowane przez dziki i żmije.

Już za kilka dni dzieci, których historię opowiedzieliśmy w Faktach RMF FM, nie będą na piechotę chodziły przez las pełen dzikich zwierząt. Dojadą do szkoły małym quadem.

Pojazd będzie mógł prowadzić 13-letni Szymon, brat Oli i Natalii. By mogła nim bezpiecznie podróżować cała trójka, pojazd przejdzie małą modyfikację. Będzie na dwie osoby dostawiona ławeczka z oparciem, a pośrodku będzie bagażnik, gdzie dzieci będą mogły sobie włożyć plecaki - powiedział Michał Domański z klubu motocyklowego.

Rodzice od dziesięciu lat starali się, aby autobus szkolny podjeżdżał bezpośrednio do Robit. Niestety gmina nie reagowała na te apele.

Podlaskie kuratorium sprawdziło, w jaki sposób dzieci docierają i wracają ze szkoły. Kontrola wypadła bardzo nieciekawie. Okazało się, że organizacja dowozów jest fatalna. Niektóre dzieci do najbliższego przystanku mają kilka kilometrów; by zdążyć na autobus muszą wstawać przed godz. 6 rano i później iść na piechotę z ciężkimi plecakami. Średni czas oczekiwania na szkolny autobus na Podlasiu wynosi ponad godzinę; w skrajnych przypadkach dzieci czekają nawet po trzy godziny.