Wszyscy pacjenci po przeszczepach, zmieniający lek przeciwko odrzutom, będą musieli być skontrolowani przez lekarzy - to efekt zmian na liście leków refundowanych. Dotychczasowy podstawowy specyfik drożeje, w jego miejsce pojawi się lek generyczny. „Nie ma się czego bać, wszystko jest pod kontrolą, wszystko będzie dobrze” – zadeklarował szef resortu zdrowia Konstanty Radziwiłł.

REKLAMA

Dodatkowa wizyta czeka nawet 10 tysięcy osób. Będą one musiały zjawić sie u lekarza, choć minister zdrowia zapewnia, iż wprowadzenie w najniższej cenie zamiennika nie spowoduje żadnego ryzyka dla pacjentów.
Zawiera on dokładnie tę samą substancję czynną, co leki oryginalne. z punktu widzenia skuteczności i bezpieczeństwa są to te same leki - tłumaczył Konstanty Radziwiłl. W czym zatem problem? Jak tłumaczyła prof. Magdalena Durlik, leki mogą się inaczej wchłaniać, może być też potrzebna korekta dawki. Na pewno wszystkim chorym zapewnimy bezpieczeństwo w sensie kontroli czynności przeszczepionego narządu i poziomu leku - podkreśliła ekspertka.

Odpowiadający w MZ za politykę lekową Krzysztof Łanda przekonywał, że skuteczność leków - innowacyjnego i jego odpowiednika - jest identyczna, zarówno jeśli chodzi o efekty zdrowotne, jak i profil bezpieczeństwa. Badania potwierdzają równoważność kliniczną - zapewnił. Odnosząc się do wątpliwości, czy nowe leki będą dostępne od stycznia w aptekach, Łanda powiedział, że z informacji przekazanych przez producenta, za które odpowiada on prawnie, wynika, że jak tylko wykaz zacznie obowiązywać i pojawią się pierwsze recepty, leki trafią do sprzedaży.

Środowiska pacjenckie zrzeszające osoby po przeszczepach wyrażały w ostatnich dniach zaniepokojenie twierdząc, że w związku z ogłoszeniem 23 grudnia "wykazu refundowanych leków, środków spożywczych specjalnego przeznaczenia żywieniowego oraz wyrobów medycznych", które zacznie obowiązywać od 1 stycznia 2016 r., zaszły znaczące niekorzystne zmiany w refundacji powszechnie używanych leków immunosupresyjnych i przeciwwirusowych dla osób po przeszczepach narządów.

Bartosz Arłukowicz, minister zdrowia w rządzie PO-PSL, przekonywał we wtorek na konferencji prasowej w Sejmie, że leki proponowane przez resort zdrowia nie zostały przebadane u dzieci. Według posła z sygnałów, jakie otrzymuje, wynika, iż lekarze nie są w stanie zaproponować małym pacjentom skutecznej terapii w przystępnej cenie. Odnosząc się do tych zarzutów Łanda oświadczył że dopłata do leków dla dzieci wzrośnie w wypadku jednego z 3,20 zł do 10,86, a drugiego do 19,37 zł. Zapewnił jednocześnie, że podjęte zostaną rozmowy, by ceny te obniżyć do 3,20, ale będzie to możliwe od kolejnego obwieszczenia, czyli od 1 marca 2016 r.


(mn)