Brak nauczycieli specjalistów do nauki fizyki, chemii, czy biologii, ekwilibrystyka przy układaniu grafika pracy nauczycieli wędrujących i olbrzymie problemy małych szkół większych - to główne bolączki zgłaszane przez dyrektorów placówek z całej Polski. Nasz reporter Grzegorz Kwolek, który od wielu miesięcy przygląda się wprowadzaniu przez rząd reformy oświaty, zebrał sygnały od Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty.

REKLAMA

Szkoły wiejskie

W najtrudniejszej sytuacji są placówki prowadzone przez stowarzyszenia. To często najmniejsze szkoły, które funkcjonują dzięki wysiłkowi rodziców. Pracuję w małej wiejskiej szkole, ale prowadzonej przez stowarzyszenie, tu nie ma żadnej szansy na to, że ktoś dołoży złotówkę na cokolwiek, więc o zakupie pomocy dydaktycznych raczej nie ma mowy - informuje jeden z nauczycieli.

Na reformie zyskały szkoły wiejskie, które połączyły się z gimnazjami - mają teraz nowe budynki i wyposażone pracownie. Małe placówki mają same kłopoty: brak pracowni, brak kadry, problemy z dostosowaniem planu lekcji. Dzieci często muszą uczyć się na dwie zmiany. W małej wiejskiej z oddziałem przedszkolnym: 8 nauczycieli zatrudnionych na cały etat i 14 niepełnoetatowców. Jak tu organizować pracę? - skarży się jeden z członków OSKKO.

Wędrujący nauczyciele

Dużym wyzwaniem dla dyrektorów szkół są nauczyciele pracujący na cząstkowych etatach w dwóch, trzech, a nawet czterech szkołach. Nie będą do końca związani z żadną szkołą. Praca nauczyciela to nie tylko przeprowadzenie lekcji, ale wiele pozalekcyjnych spotkań, kontaktów z zespołem nauczycieli, z uczniami i rodzicami. Tam będzie tylko "usługa edukacyjna" - np. przeprowadzenie lekcji chemii - dyrektor jednej z placówek.

Olbrzymie problemy dyrektorzy mają także z ułożeniem planów lekcji. Lekcje chemii i fizyki na 6, 7 lekcji. Problem z zastępstwami. Ci nauczyciele mają często godzinę przerwy na dojazd do następnego miejsca pracy. Nauczyciele zatrudnieni tylko w mojej szkole muszą dostosować się do planu i są, za przeproszeniem, "zapchajdziurą" - gorzko ocenia jeden z dyrektorów.

Niejasne przepisy

Sen z powiek spędza dyrektorom przekształcanych szkół niejasna sytuacja prawna. Wiele niewiadomych - skarżą się członkowie OSKKO. Urząd Skarbowy, GUS, ZUS, a nawet RIO nie potrafią udzielić odpowiedzi, dać wskazówek. Przy przekształcaniu zespołu w szkołę podstawową (...) rozbieżności w interpretacji przepisów - pisze jeden z dyrektorów i zastanawia się, czy powinien używać NIP zespołu szkół, czy może użyć NIP szkoły podstawowej.

(adap)