Okres świetności polskie prawybory mają już dawno za sobą, choć rzeczywiście były takie czasy, kiedy partie czyniły z nich jeden z głównych elementów przedwyborczego krajobrazu.

REKLAMA

Podczas prawyborów partie organizowały kampanie, cieszyły albo martwiły wynikami, a potem okazywało się niepotrzebnie, ponieważ kraj głosował zupełnie inaczej. Czasami wolał lewicę, czasami prawicę, ale nigdy nie powtarzał dokładnie prawyborczych rezultatów.

Tak samo pewnie będzie w Bochni, gdzie w najbliższą niedzielę odbędą się prawybory, a którą socjolodzy od lat uważają za niereprezentatywną. To tam Wałęsą wygrywał w cuglach z Kwaśniewskim, tam AWS tak bił SLD, że mógłby samodzielnie rządzić krajem.

Jedno jednak bochnianinom należy przyznać, że jak na nasze krajowe warunki chętnie chodzą do urn. Może się jednak okazać się, że chodzili, bo nasuwa się pytanie czy prawybory, które będą pierwszymi z czterech tegorocznych głosowań nie wyczerpią w nich obywatelskiego entuzjazmu.

Dla jednych partii politycznych głosowanie w Bochni, w najbliższą niedzielę, to zwykły sondaż przedwyborczy, dla innych próba nerwowego zaistnienia na scenie politycznej, bo w badaniach mają słabe wyniki.

Politycy Platformy Obywatelskiej i Prawa Sprawiedliwości bojkotują bocheńskie prawybory, krytykując organizatorów za zmianę reguł - wcześniej były w samym mieście, uważanym za reprezentatywne dla Polski, teraz głosowanie obejmie cały powiat bocheński, co preferuje PSL.

W odpowiedzi organizatorzy z kolei zarzucają Platformie "rasizm".