Grupa protestujących przeciwko spotkaniu studentów z Romanem Polańskim stanie przed sądem - napisała "Gazeta Wyborcza". Chodzi o protest z 30 listopada. Po godzinie 10:00 przed Szkołą Filmową w Łodzi pojawiła się grupa ok. 10 osób z transparentami np. "Kultura filmu czy gwałtu".

REKLAMA

"Gazeta Wyborcza" pisze, że policja stawia zarzuty kolejnym osobom, które w gmachu Łódzkiej Szkoły Filmowej protestowały przeciw wizycie słynnego reżysera Romana Polańskiego. Przytacza też słowa protestujących: "Niczego nie żałujemy. Mówimy o człowieku, który odurzył i zgwałcił 13-latkę, a przyjmowany jest z honorami".

"W tym tygodniu zarzut wykroczenia - zakłócania porządku i spokoju studentów i wykładowców - usłyszały dwie młode kobiety. Kolejni uczestnicy akcji mają stawić się na komisariacie w najbliższych dniach" - czytamy.

Spotkanie w łódzkiej szkle filmowej, której Polański jest absolwentem - zostało odwołane przez samego reżysera.

Kolejne kobiety oskarżają Polańskiego

8 listopada francuski dziennik "Le Parisien" opublikował historię francuskiej fotograf Valentine Monnier, która po raz pierwszy zdecydowała się publicznie opowiedzieć o gwałcie, jakiego miał się wobec niej dopuścić Roman Polański.

Kobieta utrzymuje, że do zdarzenia doszło w 1975 roku, gdy miała 18 lat, w domku w Gstaad, na zachodzie Szwajcarii. Podkreśla, że nigdy nie zdecydowała się, by pójść ze sprawą na policję, jednak postanowiła publicznie oskarżyć artystę w związku z premierą jego filmu "Oficer i szpieg" - to dramat historyczny przedstawiający historię francuskiego kapitana Alfreda Dreyfusa, który został niesłusznie oskarżony o zdradę stanu i skazany na dożywotnie więzienie.

Monnier pracowała kiedyś jako modelka i w latach 80. zagrała w kilku filmach, m.in. w komedii "Trzej mężczyźni i dziecko" wyreżyserowanej przez Coline Serreau.

Adwokat Polańskiego Herve Temime poinformował, że artysta "zdecydowanie zaprzecza wszelkim zarzutom o gwałt" i podkreślił, że te rzekome zdarzenia sprzed blisko 45 lat nigdy nie zostały zgłoszone policji.

Długa lista oskarżeń

Roman Polański jest ścigany przez amerykański wymiar sprawiedliwości od 1977 roku. Uciekł ze Stanów Zjednoczonych tuż przed ogłoszeniem wyroku w sądzie w Los Angeles w sprawie o gwałt na nieletniej. Jak twierdzi, obawiał się, że sędzia nie dotrzyma warunków ugody.

W 2010 roku brytyjska aktorka Charlotte Lewis oskarżyła reżysera, że zmusił ją do seksu, gdy miała 16 lat.

Z kolei dwa lata temu kobieta opisywana pseudonimem "Robin" wyznała, że w 1973 roku, gdy miała 16 lat, Polański dokonał na niej napaści seksualnej.

Również w 2017 roku 61-letnia niemiecka aktorka Renate Langer zgłosiła szwajcarskiej policji, że Polak zgwałcił ją w Gstaad w 1972 roku.