Minister edukacji uspokaja protestujących nauczycieli. "Jestem z Wami" - zapewnia Anna Zalewska i obiecuje, że żaden nauczyciel nie straci pracy po likwidacji gimnazjów. Jednocześnie zapowiada, że lada dzień przedstawi skład specjalnego zespołu, który ma się zająć między innymi podwyżkami dla nauczycieli. W 17 miastach Polski odbyły się w poniedziałek manifestacje nauczycieli przed urzędami wojewódzkimi.

REKLAMA

Protest w Krakowie / Jacek Skóra / RMF FM
Protesty w Warszawie / PAP/Radek Pietruszka / PAP
Protesty w Warszawie / PAP/Radek Pietruszka / PAP
Protesty w Warszawie / PAP/Radek Pietruszka / PAP
Protesty w Łodzi / PAP/Grzegorz Michałowski / PAP
Protesty w Łodzi / PAP/Grzegorz Michałowski / PAP
Protesty w Łodzi / PAP/Grzegorz Michałowski / PAP
Protesty w Łodzi / PAP/Grzegorz Michałowski / PAP
Protesty w Łodzi / PAP/Grzegorz Michałowski / PAP
Protesty w Gdańsku / PAP/Adam Warżawa / PAP

Jestem z nauczycielami i uspokajam. Pracy będzie więcej, niż jest w tej chwili - powiedziała po spotkaniu ze związkowcami minister edukacji Anna Zalewska, odnosząc się do protestu ZNP.

Zwróciła uwagę, że reforma nie powinna nic zmienić w szkołach podstawowych.

W większości gimnazjów, które są w zespołach - ponad cztery tysiące - dyrektorzy, nauczyciele zostają, nic się nie dzieje. Z radością na zmiany czekają wszystkie szkoły ponadgimnazjalne, jak również powiaty, bo to dla nich ratunek finansowy - zaznaczyła.

Zalewska powiedziała, że chciałaby uspokoić nauczycieli, którzy pracują w "samodzielnych" gimnazjach.

Ma powstać dodatkowych pięć tysięcy oddziałów, czyli klas, gdzie będzie więcej pracy - zapowiedziała.

Minister Zalewska nie chciała rozmawiać bezpośrednio ze związkami o samej reformie oświaty. Twierdziła, że wystarczą w tym celu konsultacje społeczne.

Reforma edukacji jest przemyślana, odpowiedzialna, w dodatku policzona - mówiła po spotkaniu z przedstawicielami związków zawodowych zrzeszających nauczycieli.

Zgodnie z propozycją rządu od 2017 roku funkcjonować mają: 8-letnia szkoła podstawowa, 4-letnie liceum i 5-letnie technikum, szkoły branżowe w miejsce zasadniczych szkół zawodowych; wygaszane mają być gimnazja.

Przed urzędami wojewódzkimi w całej Polsce odbył się protest ZNP. Według prezesa związku Sławomira Broniarza miało w nim wziąć udział nawet 25 tys. nauczycieli - członków związku, a także rodzice i samorządowcy.

ZOBACZ RELACJĘ NA ŻYWO PROWADZONĄ NA NASZYM PROFILU NA FACEBOOKU:

"Nie ma zgody na takie metody" i "Boimy się zmian w szkole" - transparenty z takimi hasłami można było zobaczyć na placu Bankowym w Warszawie. Przed Mazowieckim Urzędem Wojewódzki protestowało ponad tysiąc nauczycieli.

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video

Nauczyciele nie wierzą w zapewnienia minister Zalewskiej, że po reformie żaden przedstawiciel ich zawodu nie straci pracy.

To jest niemożliwe fizycznie, żeby nikt nie stracił pracy. Według szacunków 30 tysięcy z nas nie będzie miało pracy od września. Ja uczę niemieckiego, według planu zmian będę to tylko dwie godziny tygodniowo. Niemożliwe, żebyśmy się z tego utrzymały, nie wiemy, co będzie dalej - mówiła reporterowi RMF FM pani Joanna, nauczycielka z Grójca.

Prezes ZNP Sławomir Broniarz mówił, że związek jest gotowy do rozmów dot. nauczycieli i pracowników oświaty.

Dodał, że jego zdaniem rozmów nie byłoby, gdyby nie protest ZNP. Pani minister pominęła postulaty merytoryczne, skupiała się na założeniach rozporządzenia. Chcemy rozmawiać o całości spraw dotyczących edukacji, a nie tylko wyłącznie o kwestiach ekonomicznych, chociaż są one bardzo istotne. Dotyczą 600 tys. moich koleżanek i kolegów - powiedział.

Broniarz "wyraził zaniepokojenie" wypowiedziami minister dotyczącymi powiązania protestu ZNP z KOD-em.

Trudno rozmawiać z partnerem, który po pierwsze posługuje się nieprawdziwą informacją dot. rzekomego uczestniczenia czy udziału prezesa związku w KOD, bo z tego co wiem, żeby być członkiem KOD, trzeba się zapisać, zarejestrować, mieć legitymację. Nie ma członkostwa zbiorowego - powiedział. Dodał, że jego udział w spotkaniach z KOD dot. problemów oświaty. Co wcale nie oznacza, że jestem członkiem KOD-u - powiedział.


(j.)