Prokuratura w Jeleniej Górze wszczęła śledztwo, które ma wyjaśnić, jak około 30 kg kokainy z Ekwadoru trafiło do dojrzewalni bananów w Zgorzelcu i kto za to odpowiada. O paczce, w której zamiast bananów znajdowały się narkotyki, powiadomił policję właściciel dojrzewalni.

REKLAMA

Narkotyki w jednej z paczek odkrył pracownik, który naciął karton i znalazł biały proszek. Zwyczajowo nacina się paczki, w których znajdują się banany, aby był dopływ powietrza, i żeby zobaczyć, czy owoce już dojrzały - wyjaśnia prokurator Marcin Zarówny z jeleniogórskiej prokuratury.

Jak powiedział, w kartonie, który rozciął pracownik, jest około 20-30 kg narkotyków. Nie wiadomo jednak, ile dokładnie, ponieważ, aby nie zatrzeć śladów, wszystko przekazano specjalistom. Dopiero po przeprowadzeniu szczegółowych badań będzie można jednoznacznie potwierdzić, ile w kartonie jest narkotyku i czy to na pewno jest kokaina - stwierdził Zarówny.

Ponadto, prokuratura musi wyjaśnić, jak narkotyki trafiły do Zgorzelca, kto jest ich właścicielem i kto odpowiada za ich sprowadzenie. Prawdopodobnie kokaina trafiła do Zgorzelca przez przypadek. Banany przyjechały na Dolny Śląsk z Belgii, gdzie dotarły na statku z owocami z Ekwadoru. Do dojrzewalni bananów przywieziono je tirami i tam były co najmniej dwa tygodnie.