Należy wyeliminować w przyszłości takie sytuacje, gdy na czele policji i służb specjalnych stoją prokuratorzy i to wskazywani przez jedną osobę - dysponenta politycznego - napisano we wnioskach z projektu raportu komisji śledczej ds. Barbary Blidy.

REKLAMA

Jak mówił szef komisji Ryszard Kalisz (SLD), taka sytuacja zaistniała w 2006 r., gdy Jarosław Kaczyński został premierem, a ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę - nie wnosząc nawet o powołanie go na stanowisko wicepremiera - wbrew konstytucji zrobił nadministrem".

Ziobro stworzył "ciąg technologiczny". Na czele wszystkich organów działających wobec obywateli postawił swoich ludzi - prokuratorów. Szef i wiceszef ABW to byli prokuratorzy - Bogdan Święczkowski i Grzegorz Ocieczek, koledzy Ziobry z aplikacji prokuratorskiej. W MSWiA szefem został wtedy jeszcze kolega Ziobry Janusz Kaczmarek, a na czele policji stanął prokurator Konrad Kornatowski - mówił Kalisz na konferencji prasowej.

Rzecznik klubu SLD Tomasz Kalita - nawiązując do projektu raportu Kalisza - określił Ziobrę mianem "brunatnego prokuratora". Jak powiedział, z dokumentu wynika, że metody jego działań kojarzą się z państwami totalitarnymi - stąd takie określenie.

W projekcie raportu Kalisz napisał też o jaskrawym przejawie nacisków w wysublimowanej formie, jakie jego zdaniem miały miejsce w katowickiej prokuraturze apelacyjnej. Tak Kalisz nazwał "spotkania poniedziałkowe" u szefa tej prokuratury Tomasza Janeczka.

Według projektu spotkania te - z asesorami katowickiej prokuratury, którzy uczestniczyli w części postępowań dotyczących tzw. mafii węglowej - odbywały się w gmachu prokuratury, "co asesorom dawało przeświadczenie o ich oficjalnym charakterze, chociaż takiego nie miały".

Sam ich przebieg, swoista dyskusja prokuratora apelacyjnego Tomasza Janeczka z asesorami - referentami oparta na relacji mistrz-uczeń dawała duże możliwości wpływu na decyzje referentów. Była to perswazja, dająca poczucie asesorom, że sami podejmują decyzje w ramach śledztwa. Tym bardziej, że nie chcieli wchodzić w polemiki z przełożonymi. Od ich opinii zależało, czy asesorzy zostaną prokuratorami i ich dalszy awans - napisano w dokumencie.

Stwierdza on, że za taką formę nacisku na referentów odpowiada były prokurator apelacyjny w Katowicach Tomasz Janeczek. Pełnił najwyższą funkcję spośród prokuratorów uczestniczących w tych spotkaniach. Był ich animatorem i kreatorem - tak uzasadniono to twierdzenie.