W rozmowie z dziennikarką RMF FM Ewą Kwaśny profesor Nikodem Szlązak z Akademii Górniczo-Hutniczej tłumaczy, co może się wydarzyć w trakcie akcji ratunkowej w kopalni Zofiówka, przy jakim stężeniu metanu w atmosferze działania ratowników są możliwe i jak wygląda organizacja ich pracy.

REKLAMA

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Z prof. Nikodemem Szlązakiem

Jak tłumaczy profesor Szlązak, ratownicy przede wszystkim starają się poprawić poprawić warunki przewietrzania w wyrobisku, które jest penetrowane. Prawdopodobnie poszerzają też wyrobisko, w który są górnicy, usuwają gruz i konstrukcje stalowe, które mogą utrudniać dotarcie do górników. Wyrobisko ma pewien przekór, powiedzmy 5 x 3 metry. To jest te 15 metrów kwadratowych, ale jeśli nastąpiła deformacja tego wyrobiska w wyniku tąpnięcia, to ten przekrój mógł się zmniejszyć do 2 metrów, czy do 1,5 metra - tłumaczy Szlązak.

Wąska przestrzeń, w której mogą działać ratownicy to jedyny problem. Dodatkowo akcję komplikuje fakt, że do tąpnięcia doszło w kopalni metanowej.

Prowadzenie akcji w warunkach dużego zagrożenia gazowego, czyli metanowego powoduje większe trudności niż w tych kopalniach, gdzie nie ma zagrożenia metanowego. Wtedy (w kopalniach niemetanowych przyp. red.) skład atmosfery jest w miarę stały i znacznie korzystniejszy dla tych górników, którzy zostali tam uwięzieni, natomiast jeśli jest metan, to powoduje wypieranie tlenu i w związku z tym zmniejsza się jego zawartość. W powietrzu mamy 21 proc. tlenu, w górnictwie minimalna zawartość tlenu to 19 proc., a życie ludzkie jest zagrożone przy 10-12 proc., więc mamy przestrzeń, która może powodować obniżenie zawartości metanu. Przyjmijmy, że na 3 proc. przyrostu metanu 1 proc. tlenu ubywa (...) była mowa o 40 procentach metanu. Jeśli to jest 40 proc., to jest ok. 8 proc. tlenu - komentuje ekspert i podkreśla, że w różnych miejscach wyrobiska wartość stężenia metanu może się różnić. I to właśnie od tej wartości zależy jakie działania prowadza ratownicy.

Przeprowadzenie akcji ratunkowej w tak trudnych okolicznościach wymaga ogromnej pracy organizacyjnej. Jak tłumaczy ekspert, na powierzchni akcję koordynuje jej kierownik, z którym są specjaliści. To są najczęściej kierownicy działów, występujących na kopalni. Na przykład maszynowego, gospodarczego, gospodarki materiałów. Różnych działów, które są potrzebne, by móc zorganizować na przykład materiały, towary, sprzęt, którego nie ma na kopalni albo jest na kopalni, ale w innej części i trzeba go przetransportować do miejsca prowadzenia akcji - opowiada.

Na dole znajduje się 17 zastępów ratowniczych gotowych do akcji. Jeden zastęp wychodzi, drugi go zabezpiecza i cały czas jest łączność między sztabem na dole, a ratownikami. Często kierownik akcji na powierzchni jest w stanie podsłuchać, co ratownicy robią na dole. Oni oczywiście - pierwsza sprawa - badają stan atmosfery - tłumaczy i dodaje, że sprawdzany jest tez stan wyrobiska. O tym czy można iść dalej, czy należy wracać również decyduje sztab znajdujący się na powierzchni.

(nm)