Sprawą oskarżonego o pedofilię księdza Wojciecha G. będzie zajmować się Sąd Rejonowy w Wołominie. Prokurator Generalny Andrzej Seremet spotkał się z prokuratorem generalnym Republiki Dominikańskiej Francisco Dominquez Brito przede wszystkim w celu wyjaśnienia jakie są wymogi polskiej procedury karnej oraz gwarancje dla pokrzywdzonych. Decyzja o terminie rozpoczęcia procesu powinna zapaść najpóźniej w styczniu.

REKLAMA

Prokuratura z Dominikany rozważa wysłanie swoich przedstawicieli, jako obserwatorów, na proces ks. Wojciecha G. - zapowiedział prokurator generalny Andrzej Seremet.

Sprawa ks. G. będzie się toczyć przed sądem w Wołominie. Jak powiedział Seremet, należy się liczyć z niejawnością rozprawy.

Prokurator generalny Dominikany Francisco Dominquez Brito powiedział z kolei, że oczekuje sprawiedliwego, wysokiego wyroku, jaki zadowoli opinię publiczną na Dominikanie.

Pragniemy podkreślić powagę czynów popełnionych przez duchownych. Czyny te bardzo dotknęły rodziny dominikańskie, bardzo głęboko naruszyły dobra osób niewinnych. Wydaje nam się to niedopuszczalne, nie do wytłumaczenia i zrozumienia - mówił Brito po zakończonym spotkaniu w Prokuraturze Generalnej.

Podkreślił, że w czasie pobytu w Polsce spotkał się też z polskimi adwokatami wyznaczonymi przez sąd na pełnomocników pokrzywdzonych obywateli dominikańskich, których interesy mają reprezentować w czasie procesu oskarżonego o pedofilię ks. Wojciecha G. We wtorek Brito ma się udać do Watykanu na rozmowy z przedstawicielami tamtejszego wymiaru sprawiedliwości o sprawie abp. Wesołowskiego.

Dominikański prokurator podkreślał, że Konwencja Wiedeńska obliguje jego kraj do zaprzestania własnego dochodzenia, jeśli ściganie zostało przekazane innemu państwu - jak w tym wypadku stało się ws. abp. Wesołowskiego, którego czyny na Dominikanie ściga Watykan.

Pytany przez dziennikarzy, Brito poinformował, że tamtejsze organa ścigania nie mają obecnie "bezpośrednich i żelaznych dowodów", że działania obu duchownych łączą się ze sobą. Ale to jeden z tematów, którym musimy się szczegółowo zająć, bo obie te osoby działały w tym samym czasie na terenie Dominikany i zachowywały się w sposób odbiegający od ogólnych zasad. Dlatego nie wykluczamy tego - dodał.

(j.)