Prokuratura uzupełniła jeden z ośmiu zarzutów, jakie w styczniu postawiła prezydentowi Sopotu, Jackowi Karnowskiemu. W czwartek przed południem gdańscy prokuratorzy ponownie przesłuchali Karnowskiego i zdecydowali też, że prezydent musi zapłacić 35 tysięcy złotych kaucji. A czy ktoś prześwietli interesy pana Julke? - napisał na swojej stronie Karnowski.

REKLAMA

Według śledczych, Karnowski otrzymał korzyść majątkową od dealera samochodowego Włodzimierza Groblewskiego. Ową korzyścią ma być darmowa naprawa samochodu, którą prokuratorzy wycenili na trzy tysiące złotych. Jest to w zasadzie uzupełnienie jednego z wcześniejszych zarzutów, dotyczącego właśnie darmowych napraw.

Jak się nieoficjalnie dowiedział nasz reporter, to uzupełnienie dołożono po zweryfikowaniu jednej z faktur, którą Karnowski sam dostarczył prokuraturze. Prezydentowi Sopotu śledczy wymierzyli także poręczenie majątkowe, czyli środek zapobiegawczy, którego do tej pory nie miał. Będzie musiał wpłacić pieniądze, choć jak zapowiada, natychmiast zaskarży tę decyzję do sądu.

W styczniu Jacek Karnowski usłyszał 8 zarzutów, w tym 7 korupcyjnych. Prokuratura zarzuciła mu m.in. że zażądał od lokalnego biznesmena łapówki w postaci dwóch mieszkań. Lokale miały być zapłatą dla prezydenta za pomoc w uzyskaniu w sopockim urzędzie zgody na rozbudowę strychu w jednej z kamienic w tym mieście.

Sam Karnowski z kolei - w oświadczeniu na swojej stronie internetowej - obawiał się, że prokuratorzy mogą postawić mu zarzuty związane z budową centrum Haffnera, czyli gotowego już prawie kompleksu w Sopocie, zrobionego na zasadach partnerstwa publiczno-prywatnego. Swoją drogą ciekawe, kiedy ktoś w jednej dziesiątej prześwietli interesy pana Julke; jego zakupy mieszkań, czy też majątek pana Kurskiego. Jestem w stanie uwierzyć panu ministrowi Zbigniewowi Ćwiąkalskiemu, że nie wiedział nic o braku oryginalnego nagrania i nośnika, ale cały czas się zastanawiam, czy inni wiedzieli. A tak swoją drogą pod jakim kloszem ochronnym jest ten człowiek, który mnie pomówił? Zastanawiam się też, czy jednak dyktafon i oryginalne nagranie gdzieś przypadkiem nie są - napisał w internecie Karnowski.