Prezydent Argentyny Fernando de la Rua podał się do dymisji - taka informację przekazała jedna z zachodnich agencji prasowych. Wcześniej prezydent w specjalnym wystąpieniu zwrócił się do opozycji o stworzenie rządu jedności narodowej i zaznaczył, że jeśli opozycja odmówi on zrezygnuje ze stanowiska. W Argentynie od dwóch dni dochodzi do gwałtownych zamieszek - liczba ofiar śmiertelnych wzrosła już do 20 osób. Rannych zostało co najmniej 250 osób.

REKLAMA

Wprowadzony wczoraj przez prezydenta Fernando de la Ruę na 30 dni stan wyjątkowy pozwala m.in. na dokonywanie aresztowań bez zgody sądu oraz zakazuje zgromadzeń publicznych. Zamieszki, wywołane fatalną sytuacją gospodarczą kraju, zmusiły również do odejścia ministra gospodarki Domingo Cavallo. Rozruchy trwają od kilku dni. Rabowane są sklepy, supermarkety i prywatne mieszkania. Na przedmieściach Buenos Aires w plądrowanie włączyło się 20 tys. osób. Tłumy gromadzą się pod pałacem prezydenckim w Buenos Aires i mieszkaniem zajmowanym przez niepopularnego ministra Cavallo. Wszystkie ofiary zajść to osoby, które brały udział w grabieżach i zostały zastrzelone albo przez policję, albo przez właścicieli rabowanych sklepów. Połowa zginęła w Buenos Aires, pozostałe w innych wielkich miastach Argentyny. Policja, dzięki specjalnym przepisom stanu wyjątkowego (wg argentyńskiej konstytucji - stanu oblężenia), przystąpiła do aresztowań. Wg oficjalnych danych, w samej prowincji Buenos Aires zatrzymano 1200 osób. By rozpędzić demonstracje i zapobiec grabieżom, oddziały porządkowe używają gazu łzawiącego i gumowych kul. Trwające od kilku dni zamieszki i protesty są najpoważniejsze od 10 lat. Obserwatorzy opisują je jako następstwo trwającej od lat recesji, a także niezadowolenia społeczeństwa z przedstawianych kolejno planów naprawy sytuacji, które zakładały coraz ostrzejsze cięcia wydatków publicznych.

Zaniepokojenie wydarzeniami w Argentynie wyraził amerykański prezydent George W. Bush. Rzecznik Białego Domu zapewnił, że prezydent uważnie śledzi rozwój wypadków w tym kraju, a także wyraził przekonanie, że we współpracy z Międzynarodowym Funduszem Walutowym Argentyna zdoła poradzić sobie z trudną sytuacją. Rzecznik Funduszu zapowiedział, że będzie on współpracował z kolejnym ministrem gospodarki. Na konferencji prasowej w Waszyngtonie wykluczył przy okazji jakikolwiek udział międzynarodowych instytucji finansowych w spowodowaniu katastrofalnej sytuacji argentyńskiej gospodarki.

23:25