Premier Jerzy Buzek już jesienią ubiegłego roku wiedział, że Skarb Państwa może ponieść straty z powodu fiaska przetargu na UMTS - twierdzi rzecznik Najwyższej Izby Kontroli Małgorzata Pomianowska. Kontrola NIK w resorcie łączności rozpoczęła się latem ubiegłego roku.

REKLAMA

Obecnie NIK oczekuje na stanowisko ministra wobec przedłożonego mu raportu z kontroli. Po uzyskaniu tego stanowiska raport zostanie przekazany do Sejmu. Premier Jerzy Buzek urlopował w piątek ministra łączności Tomasza Szyszkę w związku z listem wiceprezesa NIK Jacka Uczkiewicza. Pisał w nim on o uzyskaniu informacji o możliwości korupcji w resorcie łączności. Premier zastrzegł, że zarówno list z NIK i urlopowanie ministra "w żaden sposób nie przesądzają o niczyjej winie". Szyszko napisał w oświadczeniu, że „mimo obiektywnie nieudokumentowanych zarzutów konieczne jest natychmiastowe wyjaśnienie sytuacji".

Według NIK, zarzuty pokontrolne wobec Ministerstwa Łączności dotyczą niewłaściwego nadzoru nad działalności Telekomunikacji Polskiej S.A i Poczty Polskiej, w tym nad udzielanymi koncesjami i zamówieniami (m.in. na UMTS). Minister łączności podpisał 20 grudnia 2000 roku koncesje na UMTS, czyli telefonię trzeciej generacji, trzem dotychczasowym operatorom GSM. Pierwotnie resort planował przyznać do pięciu licencji, ale zabrakło na nie chętnych. Drugiego grudnia w przetargu na cztery koncesje UMTS oferty złożyli tylko trzej operatorzy GSM. Cztery dni później resort łączności zdecydował się unieważnić przetarg i rozszerzyć tym firmom licencję GSM o UMTS. Operatorzy zapłacą za koncesje UMTS po 650 mln euro.

Trzecia generacja telefonii komórkowej, zwana UMTS (Universal Mobile Telecommunications System), umożliwi przesyłanie znacznie większej niż dotąd liczby danych, wyświetlanie filmów wideo oraz zapewni stały dostęp do poczty elektronicznej i skomplikowanych usług bankowych.

Foto Archiwum RMF

06:20