Korweta „Gawron” zostanie dokończona jako nowoczesny statek patrolowy – poinformował premier Donald Tusk podczas manewrów Anakonda 12 na poligonie w Drawsku Pomorskim. Tym samym potwierdził nieoficjalne informacje reportera RMF FM z zeszłego tygodnia.

REKLAMA

Ministerstwo Obrony Narodowej zamierza wydać na dokończenie projektu "Gawron" maksymalnie 250 milionów złotych. Budowa tego statku trwa już 10 lat. Na sam jego kadłub wydano do tej pory z 400 milionów złotych z państwowej kasy. Dokończenie budowy, zgodnie z poprzednimi planami miałoby pochłonąć jeszcze około miliarda złotych.

Prace nad jednostką ma dokończyć dotychczasowy wykonawca, czyli likwidowana Stocznia Marynarki Wojennej w Gdyni. Ta firma ma sporządzić wycenę prac, które muszą być jeszcze wykonane, by przekształcić korwetę w patrolowiec.

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video

Korweta powstaje od końca lat 90.

Program budowy wielozadaniowej korwety sięga końca lat 90. Jej konstrukcja jest oparta na koncepcji opracowanej przez hamburską stocznię Blohm und Voss.

Budowa korwety ruszyła w listopadzie 2001 r. Początkowo planowano budowę siedmiu, później czterech, trzech i dwóch okrętów. Ostatecznie w stoczni powstawała tylko jedna jednostka, co drastycznie podwyższyło koszty budowy.

W konstrukcji jednostki zastosowano włoską turbinę gazową służącą do napędzania okrętu przy maksymalnych prędkościach. Przy prędkości marszowej napędem są silniki wysokoprężne produkcji niemieckiej.

Okręt miał być uzbrojony w rakiety przeciwokrętowe i przeciwlotnicze, torpedy do zwalczania okrętów podwodnych oraz armatę na dziobie. Do jego wyposażenia miały należeć także radary dozoru powietrznego i nawodnego oraz systemy walki radioelektronicznej i dowodzenia. Z powodu cięć budżetowych nie podpisano jednak umowy o dostawie uzbrojenia.

Zbudowany kadłub próbnie zwodowano w 2009 r. Przewidywano wtedy, że ORP Ślązak wejdzie do służby w 2012 r.

W kwietniu ub.r. sąd ogłosił upadłość likwidacyjną Stoczni Marynarki Wojennej w Gdyni, która utraciła płynność finansową. Zakład zarzucał resortowi obrony, że ten nie wypłacił wszystkich należności. MON odpowiadał, że to stocznia nie rozliczyła się z kilkudziesięciomilionowej zaliczki, a domaga się pieniędzy za okręt, za który ministerstwo może zapłacić dopiero po dostawie. W utrzymanie zdolności produkcyjnych stoczni zaangażowała się Agencja Rozwoju Przemysłu.

Pod koniec ubiegłego roku minister Tomasz Siemoniak mówił, że sprawę budowę korwety nie bez przyczyny bada prokuratura. Kontynuacja budowy korwety nie znalazła się w zatwierdzonym na początku lutego wykazie 276 zadań o podstawowym znaczeniu dla bezpieczeństwa. Środków nie przewidziano też w budżecie MON na 2012 rok. Ministerstwo zrezygnowało z budowy korwety - przez niektórych nazywanej najdroższym kadłubem świata - w lutym tego roku. Pojawił się pomysł, by kadłub jednostki sprzedać, ale nie znaleźli się kupcy.

Ostatnio resort Tomasza zapowiadał, że decyzja dotycząca przyszłości okrętu zostanie podana do wiadomości publicznej w marcu.