Starsza kobieta z powiatu sanockiego niemal zagłodziła psa. Zwierzę stało na łańcuchu, bez jedzenia i picia. O bulwersującej sprawie pisze portal isanok.pl.
Wychudzonego, wycieńczonego psa odebrali właścicielce pracownicy Społecznego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Sanoku w asyście policji. Zabrali nie tylko 11-letnią suczkę, ale także jej 2,5-miesięczne szczenię.
Suka stała na łańcuchu bez jedzenia i picia. Jest bardzo wychudzona, przez skórę widać żebra. Jej gehenna musiała trwać tygodniami. W ubiegłym roku już raz próbowaliśmy odebrać ją kobiecie, ale wtedy po rozmowach postanowiliśmy dać jej szansę. Wtedy suka nie była w tak drastycznym stanie - opowiada portalowi Jolanta Tomasik, prezeska STOnZ-u. Dodaje, że teraz dalszy pobyt psa w dotychczasowym miejscu zagrażał jego życiu.
Sama właścicielka twierdziła, że psy mają odpowiednią opiekę - jeść dostają, a wody im nie daje, bo "i tak wyleją".
Zwierzęta przebywają teraz w domu zastępczym. Pani Jolanta Tomasik sprawę zamierza zgłosić w prokuraturze, będzie walczyć o odebranie ich właścicielce.
Tacy ludzie nie powinni mieć zwierząt. Nie rozumiem, po co je biorą, skoro później nie są w stanie, bądź nie chcą zapewnić im odpowiedniej opieki. Trzeba pamiętać, że to nie jest odosobniony przypadek, takich spraw mamy więcej - dodaje w rozmowie z portalem.
WIĘCEJ NA TEN TEMAT PRZECZYTACIE TUTAJ
(mal)