Krajobraz po wyborach bez wielkich niespodzianek. SLD - Unia Pracy, Platforma Obywatelska, Samoobrona, Prawo i Sprawiedliwość, PSL, Liga Rodzin Polskich oraz mniejszość niemiecka - z tych partii i ugrupowań będzie składał się Sejm.

REKLAMA

Nieczęsto w historii demokracji zdarza się jednak, by dwie rządzące do niedawna partie nie weszły do parlamentu. Tak jednak zdecydowali wyborcy - i teraz Akcja Wyborcza Solidarność Prawicy i Unia Wolności będą musiały odnaleźć się w roli opozycji pozaparlamentarnej. Komentatorzy zwracają też uwagę na dobry wynik Samoobrony - blisko dziesięć procent głosów i na stosunkowo słaby Platformy Obywatelskiej, która zebrała jedynie nieco ponad 12,5 procent głosów. We wczorajszych wyborach parlamentarnych Polacy nie pobili też rekordu frekwencji. Ponad połowa uprawnionych w ogóle zrezygnowała z głosowania.

Premier Buzek powinien podać się do dymisji tuż po ogłoszeniu oficjalnych wyników wyborów. Nakazuje to honor - to słowa Aleksandra Kwaśniewskiego, który dodaje: "Zgodnie z zapowiedziami powierzy misję formowania nowego rządu liderowi zwycięskiego ugrupowania, czyli panu Leszkowi Millerowi. Czy będzie to dwieście trzydzieści parę mandatów, czy 230 nie wiem. Ile by nie było on otrzyma misje tworzenia nowego rządu" - uważa prezydent. Politycy SLD podkreślają jednak, że żadnych oficjalnych informacji na temat składu nowego gabinetu nie podadzą aż do momentu ogłoszenia oficjalnych wyników, co ma nastąpić jutro lub w środę.

Niezależnie od tego kiedy ogłoszone zostaną oficjalne wyniki wyborów - zmiana sejmowej warty jest przesądzona - tak wyniki wyborów określa większość komentatorów. Do Sejmu weszły jedynie dwa ugrupowania, które w nim zasiadały do tej pory: to SLD i PSL. Będziemy mieli za to aż cztery sejmowe debiuty. Najsilniejszym w gronie "debiutantów", ale bynajmniej nie beniaminkiem, jest Platforma Obywatelska, ugrupowanie, które powstało zaledwie kilkanaście miesięcy temu. Mimo to działacze Platformy są umiarkowanymi optymistami: "Nie udajemy entuzjazmu, bo staraliśmy się walczyć o większy wynik. Wynik tych wyborów pokazuje wyraźnie, że nasza decyzja sprzed wielu miesięcy była słuszna i być może udało nam się uratować fragment polskiej ceny politycznej dla odpowiedzialnego i nowoczesnego myślenia o Polsce" - mówił Donald Tusk, jeden z trzech liderów Platformy. W dużo lepszym nastroju jest Andrzej Lepper. Samoobrona liczyła, że stanie się czarnym koniem wyborów i najwyraźniej jej się to udało. Ugrupowanie, które do niedawna spychano na margines sceny politycznej, będzie trzecią siłą w parlamencie: "Dzisiaj wychodzi na to, że to my mieliśmy rację od początku, krytykując politykę finansową przede wszystkim, krytykując te przemiany jakie nastąpiły, wyprzedaż majątku narodowego. My chcieliśmy rozmawiać z każdym rządem. Lekceważyli nas, uważali, że jakiś tam Lepper-chłopek przyjechał sobie z Darłowa, wróci do domu i nic z tego nie będzie". Przypomnijmy, że na początku tegorocznej kampanii w sondażach poparcie dla "Samoobrony" nie przekraczało 3 procent głosów. Najmłodszym ugrupowaniem w nowym parlamencie będzie Prawo i Sprawiedliwość. Jarosław Kaczyński podkreśla, że PiS uważa się za jedynego przedstawiciela prawicy w Sejmie: "Będziemy działać dalej po to, żeby także umocnić polską prawicę, która dzisiaj przeżywa ciężkie dni, by następne wybory skończyły się zupełnie inaczej niż te". Sporym zaskoczeniem jest także wynik Ligi Polskich Rodzin, której także przed kilkoma miesiącami niewiele osób dawało szanse na wejście do parlamentu. "Na naszych oczach powstał ruch społeczny, który rozbije układ Okrągłego Stołu. Dziś urwaliśmy jedną jego nogę - to słowa jednego z liderów Ligi - Marka Kotlinowskiego.

foto Archiwum RMF

09:00