"Uważamy, że nie jest potrzebne zwołanie nadzwyczajnego posiedzenia, ale to jest oczywiście decyzja marszałka Sejmu" - tak rzeczniczka PiS Beata Mazurek odniosła się w środę do wniosku PO o zwołanie nadzwyczajnego posiedzenia Sejmu dot. sprawy KNF i dymisji jej byłego szefa.

REKLAMA

Wniosek do marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego o zwołanie w piątek dodatkowego posiedzenia Sejmu, na którym premier Mateusz Morawiecki miałby przedstawić informację o "aferze ws. KNF", a izba - przyjąć uchwałę ws. powołania komisji śledczej, zapowiedzieli w środę posłowie PO. Ocenili oni, że PiS w trakcie prac nad ustawą o nadzorze interesów nad rynkiem finansowym pisało prawo "pod zamówienie publiczne, a właściwie korupcyjne", wprowadzając poprawkę, która - ich zdaniem - ma uprościć możliwość "przejęcia banku".

Prace nad ustawą, która wzbudza dzisiaj tak dużo kontrowersji, były pracami jawnymi. Poprawka, która dzisiaj tak wzburza opozycję, a w szczególności PO, nie budziła żadnych kontrowersji - powiedziała Mazurek. Dodała, że ta poprawka jest związana z wdrożeniem dyrektywy unijnej, "więc byliśmy zobowiązani ją przyjąć".

Jednocześnie Mazurek zwróciła uwagę, że w komisji finansów, która pracowała nad tą poprawką, zasiadają nie tylko politycy PiS, ale też politycy opozycji. I nikt wtedy tej poprawki nie kwestionował. Dzisiaj ona jest wyciągana tylko i wyłącznie z powodów politycznych - stwierdziła.

"Kiedy mamy problem, to ten problem rozwiązujemy"


W piątek Sejm uchwalił ustawę o zmianie niektórych ustaw w związku ze wzmocnieniem nadzoru oraz ochrony inwestorów na rynku finansowym, która rozszerza skład Komisji Nadzoru Finansowego o przedstawicieli: premiera, ministra-koordynatora służb specjalnych oraz prezesów UOKiK i BFG. W myśl ustawy, Urząd KNF stanie się państwową osobą prawną; zmianie ulegnie też sposób finansowania KNF i UKNF, dzięki czemu komisja będzie mogła sprawniej zarządzać swoimi środkami. Jedna z przyjętych z inicjatywy posłów PiS poprawek zakłada m.in., że w razie obniżenia sumy funduszy własnych banku, poniżej wymaganego prawem poziomu albo powstania niebezpieczeństwa takiego obniżenia KNF "może podjąć decyzję o przejęciu banku przez inny bank za zgodą banku przejmującego", jeżeli nie zagrozi to bezpieczeństwu środków gromadzonych na rachunkach w banku przejmującym, obniżeniem funduszy własnych banku przejmującego poniżej wymaganego prawem poziomu ani nie stworzy takiego niebezpieczeństwa. Decyzja KNF "może zawierać warunki i terminy przejęcia banku przez inny bank". Przepisy te miałyby wejść w życie z dniem następującym po dniu ogłoszenia ustawy. Obecnie nowe przepisy są na etapie prac senackich.

Mazurek podczas środowej konferencji zwróciła uwagę, że Prawo i Sprawiedliwość reprezentuje "zupełnie inną kulturę polityczną" niż opozycja. Mogłabym powiedzieć, że to jest kultura zachodnia; kiedy my widzimy jakiś problem, to ten problem natychmiast rozwiązujemy. Tak też się stało w przypadku szefa KNF - powiedziała rzeczniczka PiS.

Tłumaczyła, że natychmiast, kiedy sprawa ujrzała światło dzienne i dowiedział się o niej premier Mateusz Morawiecki, wezwał z pobytu za granicą szefa KNF i zażądał od niego wyjaśnień. Sprawą zajęły się również odpowiednie służby, prokuratura; dzisiaj już mamy dymisję szefa KNF - mówiła.

Jak dodała, w przypadku PO tej kultury nie ma. W tym kontekście przypomniała sprawy polityka PO Stanisława Gawłowskiego (prokuratura postawiła mu kilka zarzutów, w tym korupcyjne) czy szefa NIK Krzysztofa Kwiatkowskiego, który "do dzisiaj nie zrzeka się funkcji szefa Najwyższej Izby Kontroli". Prokuratura Krajowa oskarżyła we wrześniu ub.r. prezesa NIK o przestępstwa nadużycia władzy przy obsadzaniu stanowisk w Izbie.

To świadczy o tym - jak oceniła Mazurek - że "pewne rzeczy dozwolone są opozycji, a rzeczy, które dotykają obozu rządzącego, są nie do przyjęcia".

Podwójne standardy dotyczą PO. My jesteśmy klarowni, jesteśmy wiarygodni. Sprawy nie zamiatamy pod dywan, tylko wyjaśniamy ją możliwie najszybciej jak się da i równie szybko podejmujemy decyzje - podkreśliła Mazurek.

Kontrowersyjne spotkanie


Wtorkowa "Gazeta Wyborcza" napisała, że według właściciela Getin Noble Banku Leszka Czarneckiego, szef KNF Marek Chrzanowski w marcu 2018 roku miał zaoferować przychylność dla tego banku w zamian za około 40 mln zł; Czarnecki nagrał tę ofertę i zawiadomił prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez szefa KNF.

Tego samego dnia wieczorem premier Mateusz Morawiecki spotkał się z ministrem sprawiedliwości, prokuratorem generalnym Zbigniewem Ziobro oraz szefami służb - ministrem koordynatorem ds. służb specjalnych Mariuszem Kamińskim, prokuratorem krajowym Bogdanem Święczkowskim, szefem CBA Ernestem Bejdą oraz zastępcą szefa ABW Norbertem Lobą. Jak poinformowała PAP rzeczniczka rządu Joanna Kopcińska, rozmowy dotyczyły aktualnych działań służb ws. nagrań z udziałem b. szefa KNF Marka Chrzanowskiego; premier zobowiązał instytucje do współpracy w celu szybkiego wyjaśnienia sprawy. Wcześniej prokurator generalny poinformował, że polecił wszcząć śledztwo ws. podejrzenia popełnienia przestępstwa przez szefa KNF.

Według "GW" z nagrania, którego stenogram Czarnecki - właściciel Getin Noble Bank i Idea Bank - przekazał prokuraturze wraz z zawiadomieniem o przestępstwie wynika, że Chrzanowski miał proponować mu następujące przysługi: usunięcie z KNF Zdzisława Sokala - przedstawiciela prezydenta w Komisji i szefa Bankowego Funduszu Gwarancyjnego - bo jest on zwolennikiem przejęcia banków Czarneckiego przez państwo; złagodzenie skutków finansowych zwiększenia tzw. stopy podwyższonego ryzyka (kosztowało to bank ok. 1 mld zł) oraz życzliwe podejście KNF i NBP do planów restrukturyzacji banków Czarneckiego.

(nm)