Kobieta, która porwała dwudniowego noworodka ze szpitala imienia Żeromskiego w Krakowie po nocy spędzonej w policyjnej izbie zatrzymań - dziś będzie doprowadzona do prokuratury. Prawdopodobnie usłyszy zarzut uprowadzenia i narażenia dziecka na utratę życia lub zdrowia - grozi jej za to do trzech lat więzienia.

REKLAMA

21-latka weszła na teren szpitala w piątek, a następnego dnia rano wyniosła z oddziału ginekologiczno-położniczego dwudniowego chłopczyka. Policja odnalazła go kilka godzin później. Jest cały i zdrowy.Z informacji naszego reportera wynika, że porywaczka starannie zaplanowała całą akcję. Posłuchaj relacji:

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Dziennikarka RMF FM rozmawiała z ojcem porwanego malucha. Nikomu nie życzę tego, co przeżyliśmy dzisiaj rano. Chciałbym zaapelować do dyrektorów szpitali, żeby baczniejszą uwagę zwracali na oddziały noworodkowe - mówił w sobotę mężczyzna. Jednocześnie podziękował policji i tym wszystkim, którzy zaangażowali się w poszukiwania jego syna:

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Maluch przeszedł wstępne badania. Nie ma żadnych obrażeń, nie jest wyziębiony, ani wygłodzony.

Jak ustalił reporter RMF FM Marek Balawajder, kobieta po wyjściu z dzieckiem z oddziału, włożyła je do torby i poszła na jedno z nowohuckich osiedli. Kilka godzin spędziła na klatce jednego z bloków. Później poszła do mieszkania swojej przyszłej teściowej, gdzie znaleźli ją policjanci. Ta nie była zaskoczona, ponieważ wiedziała o ciąży przyszłej synowej. Okazało się jednak, że dziewczyna poroniła w sierpniu ubiegłego roku, do czego nie przyznała się swojemu chłopakowi. Przez siedem miesięcy udawała ciążę. To była mistyfikacja z jej strony - przyznaje inspektor Dariusz Nowak z małopolskiej policji:

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Kiedy zbliżał się termin „porodu” 21-latka pojawiła się w szpitalu. Weszła na salę, gdzie leżały kobiety z dziećmi i pod pretekstem badań zabrała noworodka.

Rzecznik szpitala, z którym rozmawiał reporter RMF FM nie był w stanie odpowiedzieć na pytanie, jak to możliwe, że porywaczka dostała się do szpitala i przez nikogo nie zatrzymywana opuściła go razem z noworodkiem. Okazuje się, że na oddział położniczy może wejść każdy z ulicy. W szpitalu jest firma ochroniarska, ale część szpitala, gdzie znajduje się oddział porodowy nie jest monitorowna. Posłuchaj rozmowy z rzecznikiem krakowskiego szpitala Leszkiem Górą:

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Zostało już wszczęte wewnętrzne postępowanie wyjaśniające w szpitalu. Jego efekty będą znane za kilka dni.