Są pierwsze zarzuty za porwanie 19-latka z Poznania. Chłopak został wczoraj uwolniony przez policję. Bandyci przez 10 dni przetrzymywali go w okratowanej celi w podziemnym bunkrze. Dziś wyszło na jaw, że szykowali się do kolejnych porwań.

REKLAMA

Poznańska prokuratura postawiła 45-letniemu Michałowi K. zarzut kierowania zorganizowaną grupą przestępczą. To herszt gangu, który 11 dni temu uprowadził 19-letniego syna biznesmena z Poznania. Żona Michała K. i jego syn oraz jeden ze wspólników usłyszeli zarzuty udziału w tej grupie. Cała czwórka odpowie też za wzięcie odbitego wczoraj zakładnika.

Co istotne wszyscy mają także trzeci zarzut - przygotowania dwóch innych uprowadzeń. Porwania nie doszły do skutku, ale w tym przypadku same plany są karalne.

Poznańska prokuratura poinformowała dziś o zatrzymaniu kolejnej, siódmej osoby, powiązanej z porwaniem chłopaka. Pozostała trójka jeszcze dziś usłyszy zarzuty. W przygotowaniu są wnioski o areszt dla wszystkich siedmiu zatrzymanych.

Uprowadzony chłopak jest uczniem jednej z poznańskich szkół średnich. Zaginął w drodze do szkoły 11 maja. Krótko potem do rodziny napłynęło żądanie okupu za jego uwolnienie. Porywacze zażądali od rodziców miliona złotych.

Policja zatrzymała 4 bandytów podejrzewanych o porwanie chłopaka
19-latek był przetrzymywany w bunkrze pod budynkiem k. Szamotuł
Bandyci trzymali chłopaka w okratowanej celi
Bandyci trzymali chłopaka w okratowanej celi
19-latek był przetrzymywany w bunkrze pod budynkiem k. Szamotuł

Przetrzymywali chłopaka w specjalnej celi

Porwany 19-latek przez 10 dni był przetrzymywany w bunkrze pod jednym z budynków w okolicach Szamotuł w województwie wielkopolskim. W bunkrze znajdowało się kilka pomieszczeń. W ostatnim zrobiono specjalną celę z okratowanym wejściem. Była wyciszona, wyposażona w łóżko i toaletę oraz monitorowana.

Porywacze mogą trafić do więzienia nawet na 25 lat

Zatrzymanym grozi piętnaście lat więzienia. Nie wykluczone jednak, że kara może być wyższa. Stanie się tak, jeśli śledczy uznają, ze porwanie łączyło się dręczeniem. Chłopiec fizycznie nie ucierpiał, szybko trafił do rodziny, ale za okrutne prokuratorzy chcą uznać psychiczne dręczenie porwanego. Jeżeli ktoś komuś wręcza różaniec czy też Biblię, to jest to okoliczność, która wskazuje na to, że nie mam przed sobą za wiele dni - tak prokurator Magdalena Mazur-Prus skomentowała fakt, że porwany dziewiętnastolatek po zamknięciu go w podziemnym więzieniu dostał różaniec i zbiór modlitw pod tytułem "Droga do Nieba".