Ogromną niespodzianką nazwał ambasador RP na Ukrainie Jan Piekło odbudowę zniszczonego przez wybuch w styczniu pomnika Polaków, zamordowanych we wsi Huta Pieniacka w obecnym obwodzie lwowskim. „Był to pewien rodzaj cudu. Najpierw pojawiły się informacje, że został tam postawiony krzyż. Pojechał pracownik konsulatu, przywiózł zdjęcia i rzeczywiście: właściwie ten krzyż jest prawie wierną repliką krzyża, który tam był. Jest wykonany solidnie, z granitu” – relacjonował.

REKLAMA

Jest to bardzo przyjemne zaskoczenie, że tuż przed uroczystościami, które są na jutro planowane, ten krzyż został postawiony - oświadczył Piekło.

Wcześniej w sobotę gubernator obwodu lwowskiego Ołeh Syniutka poinformował w rozmowie z polskimi dziennikarzami, że pomnik w Hucie Pieniackiej odbudowała za własne pieniądze ludność z okolicznych miejscowości.

Rozbili krzyż, zdewastowali tablice

Pomnik, który stoi z dala od jakichkolwiek zabudowań, został zniszczony w styczniu. Jako pierwsze informacje o wandalizmie przekazały rosyjskie media społecznościowe. Nieustaleni dotąd sprawcy rozbili kamienny krzyż i zdewastowali tablice z nazwiskami ofiar zbrodni. Część jednej z tablic zamalowano niebieską i żółtą farbą, co stanowi odwołanie do flagi ukraińskiej. Drugą tablicę pomalowano na kolory flagi Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA), pod którą umieszczono litery SS.

Policja obwodu lwowskiego poinformowała, że pomnik został zniszczony w wyniku eksplozji materiału wybuchowego. Śledztwo w tej sprawie trwa. Władze Ukrainy uznały incydent za prowokację, której celem jest skłócenie Polaków i Ukraińców.

Co się stało w Hucie Pieniackiej?

Huta Pieniacka to nieistniejąca dziś wieś w rejonie miasta Brody. W czasie wojny wieś była polską placówką samoobrony przed UPA. Jak podaje prof. Grzegorz Motyka, autor książki "Ukraińska partyzantka 1942-1960", 23 lutego 1944 roku do wsi przybył w celach rozpoznawczych pododdział 4. pułku policyjnego SS, złożony z ukraińskich ochotników do dywizji SS "Galizien". Polacy, sądząc, że mają do czynienia z przebranymi upowcami, zaatakowali napastników, zabijając dwóch z nich. W sukurs żołnierzom 4. pułku przybyła sotnia "Siromanci" dowodzona przez Dmytro Karpenkę "Jastruba", która zaatakowała Polaków z boku. Umożliwiło to pododdziałowi SS odwrót i najpewniej uratowało go przed całkowitym pogromem.

Na wieść o śmierci dwóch żołnierzy SS Niemcy zorganizowali im manifestacyjny pogrzeb i wysłali przeciwko wsi karną ekspedycję.

28 lutego 1944 roku o świcie 4. pułk policji SS ostrzelał wieś z broni maszynowej i moździerzy, po czym opanował ją, nie napotkawszy oporu samoobrony. Przechwyconą ludność prowadzono grupami po 20-30 osób do stodół, zamykano i palono. Próbujących uciekać rozstrzeliwano. W ten sposób zamordowano, według różnych danych, od 600 do 1200 osób. Według ustaleń śledztwa Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Krakowie w wyniku pogromu w Hucie Pieniackiej zostało zamordowanych około 850 osób.

W niedzielę w Hucie Pieniackiej odbędą się uroczystości, poświęcone 73. rocznicy zbrodni w Hucie Pieniackiej. Wezmą w nich udział rodziny ofiar oraz ambasador Piekło i gubernator Syniutka. W lutym 2009 roku hołd zamordowanym Polakom oddali w Hucie Pieniackiej prezydenci Polski i Ukrainy, Lech Kaczyński i Wiktor Juszczenko.

(mn)