List z protestem w sprawie nie włączenia polskich przedstawicieli do Prezydium Konwentu Europejskiego, przesłał na ręce przewodniczącego tego ciała marszałek Sejmu Marek Borowski. Konwent to rodzaj zgromadzenia narodowego, które już od najbliższego czwartku zacznie się zastanawiać nad przyszłością Unii Europejskiej.

REKLAMA

Marszałek Borowski nie kryje lekkiego rozczarowania, że żaden przedstawiciel krajów ubiegających się o członkostwo w Unii nie wejdzie do Prezydium Konwentu Europejskiego. Dla Borowskiego wyjściem z sytuacji byłoby stałe zapraszanie przedstawiciela krajów kandydujących na posiedzenia prezydium z prawem zabierania głosu. Marszałek Borowski mówi, że swój list do przewodniczącego Valery'ego Giscarda d'Estaing traktuje w kategoriach przypomnienia, że aspiracje Polski do wstąpienia do Unii nie są chwilowe. Jak donosi brukselska korespondentka RMF, list Borowskiego nie ma większych szans na odniesienie jakiegokolwiek skutku – skład prezydium został już ustalony. Według nieoficjalnych informacji, Unia złożyła nam inną propozycję: objęcie przez Polaka stanowiska w sekretariacie przewodniczącego Konwentu. Ma to być stanowisko jednego z kilkunastu redaktorów. Praca początkowo miałaby polegać na pisaniu sprawozdań z posiedzeń Konwentu, później – na redagowaniu konstytucji poszerzonej Unii Europejskiej. Byłoby to jednak stanowisko urzędnicze, a nie polityczne i nie dawałoby Polsce wpływu na podejmowane decyzje.

Rys. RMF

00:00