"Polska powinna podwoić pojemność zbiorników retencyjnych" - mówi hydrolog, profesor Czesław Szczegielniak w rozmowie z reporterem RMF FM Tomaszem Skorym. "Mimo, że zbiorniki powstają, to wciąż nie jesteśmy wystarczająco przygotowani na wielkie opady. Poza tym Polacy chętnie budują się na terenach zalewowych" - dodaje.

REKLAMA

Tomasz Skory: Zagrożenie powodziowe narasta. A czy nasza infrastruktura i system przeciwpowodziowy jest przygotowany na to, co może się wydarzyć?

Profesor Czesław Szczegielniak:
System ochrony przed powodzią nie jest wystarczający i adekwatny do potrzeb. Jeżeli chodzi o dorzecze Odry, to system ten znajduje się w fazie przebudowy i modernizacji. Była ona planowana w programie dla Odry na 2006 rok i teraz pewne te zadania dobiegają do końca.

Chociaż mamy 2014 rok...

Ta, ale program został uchwalony przez Sejm w 2001 roku. To też jakby pokazuje jaka to jest perspektywa, żeby jakiś efekt istotny był odczuwalny. Na takie poważniejsze przedsięwzięcia trzeba przewidywać po dziesięć czy nawet kilkanaście lat. Stąd w dorzeczu Wisły nie ma jeszcze takich miejsc, które byłyby objęte zakresem działań podjętych po powodzi w 2010 roku. Te przedsięwzięcia są niestety ciągle w fazie planowania, projektowania, a to co zostało zrobione, to jakieś lokalne naprawy i korekty. Nie ma tutaj mowy o radykalnych działaniach takich jak: budowa nowych zbiorników retencyjnych. Polsce potrzebny jest taki śmiały program na 20 lat w dziedzinie gospodarki wodnej, podwojenia retencji zbiorników wodnych.

Podwojenie liczby zbiorników i ich rozmieszczenie? Czy mówi pan o powiększeniu ich pojemności?


Chodzi o pojemność wody, którą można zatrzymać w zbiornikach retencyjnych. W stosunku do masy wody, która w ciągu roku odpływa polskimi rzekami, to retencja zbiornikowa wynosi około 6 proc. A przyzwoity poziom to co najmniej 15 proc., a powinno być 15-20 proc. Z tego wynika, że powinniśmy mieć trzy razy więcej tych zbiorników. Chcę także uświadomić, że musimy co najmniej podwoić pojemność zbiorników, bo inaczej skuteczność tych działań - polegających na zatrzymywaniu wody w okresie powodzi, oddawaniu w okresie suszy - jest minimalna. Tutaj liczby są bezwzględne i doświadczenie światowe w tym zakresie mówi dokładnie to samo.

Czy jakieś szczególne miejsca powinny być objęte większą ochroną? Rozumiem, że dorzecze Wisły powinno być chyba bardziej objęte tymi działaniami?

Oczywiście. W przypadku Polski można powiedzieć, że każde możliwe miejsce do usytuowania takiego zbiornika powinno być wykorzystane i już ujęte w rezerwie planistycznej. Jednak i tak się nie uzbiera ich tyle, ile być powinno. Jeśli chodzi o dorzecze Wisły i samą Wisłę, to spore i poważne inwestycje miały miejsce w zakresie budowy i modernizacji obwałowań w latach 70. Są odcinki Wisły, które są dobrze chronione przed powodzią, gdzie potrzebna jest tylko korekta, wzmocnienie, uregulowanie i spełnienie kryteriów, które współcześnie są wymagane jeżeli chodzi o uszczelnienie korpusu wałów czy podłoża pod wałami.

/ Fot. Maciej Pałahicki, RMF FM / RMF FM
/ Fot. Maciej Pałahicki, RMF FM / RMF FM
/ Fot. Maciej Pałahicki, RMF FM / RMF FM
/ Fot. Maciej Pałahicki, RMF FM / RMF FM
/ Fot. Maciej Pałahicki, RMF FM / RMF FM
/ Fot. Maciej Pałahicki, RMF FM / RMF FM
/ Fot. Maciej Pałahicki, RMF FM / RMF FM
/ Fot. Maciej Pałahicki, RMF FM / RMF FM
/ Fot. Maciej Pałahicki, RMF FM / RMF FM
/ Fot. Maciej Pałahicki, RMF FM / RMF FM

A jak wygląda sytuacja z Odrą?

Odra była przez dziesiątki lat - z perspektywy Warszawy - traktowana jako rzeka znakomicie wyposażona w budowle hydrotechniczne i niepotrzebne były żadne poważniejsze inwestycje przeciwpowodziowe. Tak myślano aż do roku 1997, kiedy okazało się, że to wszystko co jest, to zaledwie połowa potrzeb. Na przykładzie doświadczeń z powodzi w 2010 roku, gdzie w Opolu wykonano tuż przed tą powodzią planowane symulacje, które potwierdziły w rzeczywistości prawidłowe założenia ekologiczno-hydrauliczne.

Według podobnych założeń jest realizowana modernizacja wrocławskiego węzła. Mam nadzieję, że za 2-3 lata Wrocław będzie również bezpieczny. Można zaplanować i wykonać takie obiekty, które zapewnią skuteczną ochronę przed powodzią, dużych aglomeracji miejskich. To jest punkt pierwszy. Drugi - nie można w jednakowym stopniu - to jest błąd niestety bardzo często popełniany, że wszyscy chcą być tak samo chronieni przed powodzią. Każdy obywatel uważa, że jest jednakowo ważny i że zbudował swoje siedlisko, gdzieś tam w terenie zalewowym, to on musi być również chroniony przed powodzią z taką samą skutecznością jak inni. To są rzeczy, których się nie da spełnić, żaden system ekonomiczny z tym sobie nie poradzi.

Innymi słowy - wodzie trzeba oddać, co jej się od czasu do czasu należy, tak?

Oczywiście, woda pokazuje sama, gdzie jej najlepiej jest się rozlać w czasie powodzi.