Polityków SLD miała obciążać Barbara Kmiecik zwana śląską Alexis, pośrednik w handlu węglem między kopalniami a odbiorcami w latach 90. W zeznaniach w prokuraturze miała powoływać się między innymi na nazwiska Jacka Piechoty i Wacława Martyniuka.

REKLAMA

Oni sami o Barbarze Kmiecik mówią - obrotna i bardzo ekspansywna. Znajoma wszystkich. Ja nazywam to w ten sposób – jak widzi nieskoszoną trawę, to od razu chce powoływać spółkę do koszenia tej trawy, bo uważa, że można tutaj coś zrobić - mówi Wacław Martyniuk. Nie próbowała ze mną niczego załatwiać, nie wiem czy próbowała załatwiać coś z innymi – dodaje.

O tym, o czym Martyniuk nie ma pojęcia przekonał się Jacek Piechota. Barbara Kmiecik pojawiała się ponoć w gabinecie wiceministra gospodarki z propozycją przepuszczenia funduszy pomocowych przez dziwne spółdzielnie i stowarzyszenia. Nie analizowaliśmy tego szczegółowo, czy dałoby się tę sprawę pogodzić. Raczej nie - mówi Piechota. Mimo takich prawnych wątpliwości, Piechota nie powiadomił o tym prokuratury, bo jak mówi, wiele osób zgłaszało się z dziwnymi propozycjami, aby za nimi nadążyć. Jak zapewnia on sam, choć jego nazwisko przewija się w zeznaniach dotyczących afery węglowej, śpi spokojnie.