Koniec z możliwością przekraczania dopuszczalnej prędkości nawet o 10 kilometrów na godzinę. Z kodeksu drogowego ma zniknąć przepis wprowadzony trzy lata temu - ustalił reporter RMF FM Mariusz Piekarski. Chce tego resort infrastruktury wspierany przez posłów Platformy.

REKLAMA

Posłowie chcą usunąć ten przepis ponieważ jest on wykorzystywany przez kierowców jako furtka do szybszej jazdy. Został wprowadzony do kodeksu drogowego jako margines błędu dla kierowców i wskazań prędkościomierza.

Okazało się, że normą stała się jazda o 10 kilometrów szybciej - kierowcy w ciągu dnia w terenie zabudowanym jeżdżą 60 km/h. Fotoradary pstrykają dopiero, kiedy kierowca jedzie z prędkością 61 km/h.

Im kierowca będzie miał mniejsze pole takiego przyzwolenia, tym lepiej dla nas wszystkich. Tym większe bezpieczeństwo na drogach - tłumaczy wiceminister infrastruktury Zbigniew Rynasiewicz.

Pomysł ten popierają także policjanci. To bardzo dobre rozwiązanie. Wprowadziłoby to na polskich drogach większą kulturę i dyscyplinę. A także poszanowanie przepisów prawa - mówi podisp. Marek Konkolewski z Biura Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji.

Jeśli nowe zmiany zostaną wprowadzone, to trzeba będzie zmienić ustawienia fotoradarów. Próg rejestrowania ustawić nie - jak dzisiaj na 11 km/h ponad limit, ale na taki jaki jest na znakach. Dla ITD, która ma najwięcej fotoradarów to żaden problem, bo zdecydowana większość urządzeń jest obsługiwana bezprzewodowo. Tak jak zdalnie wysyłane są z niego zdjęcia, tak bezprzewodowo można zmienić parametry wykonywania zdjęć.

Chcą zrównać dopuszczalną prędkość w dzień i w nocy

Drogówka popiera też zrównanie dopuszczalnej prędkości w terenie zabudowanym w dzień i w nocy. Kierowcy - zdaniem Rynasiewicza - mają problem z odróżnieniem, kiedy można jechać 50 km/h, a kiedy 60 km/h w terenie zabudowanym. Użytkownicy drogi czasem o tym zapominają. Stwórzmy jeden jednoznaczny przepis - tłumaczy Rynasiewicz.

Projekt jest gotowy w klubie parlamentarnym PO. w ciągu kilku tygodni m trafić do laski marszałkowskiej. Zanim jednak projekt zostanie złożony, to trwają jeszcze konsultacje, czy nie zostawić minimalnego marginesu 2-3 kilometrów, o które kierowca może szybciej jechać.