Z elektrowni w Bełchatowie w Łódzkiem zniknęły dwa pojemniki z promieniotwórczym izotopem Co-60. Szuka ich teraz policja.

REKLAMA

Same pojemniki są szczelnie zamknięte i nie wydzielają żadnego promieniowania. Zagrożenie może powstać dopiero przy próbie ich otworzenia. Państwowa Agencja Atomistyki uspokaja jednak, że głównym narażonym byłaby osoba, która te pojemniki by uszkodziła. Raczej nie ma mowy o skażeniu większego terenu. Agencja zaleca, by nie podchodzić do pojemników na odległość bliższą niż 1 m. Nie wolno ich dotykać ani próbować otwierać, a ich znalezienie należy niezwłocznie zgłosić na policję.

Kobalt znajdował się w urządzeniach do pomiaru poziomu popiołu w zbiornikach. Te urządzenia są pomalowane żółtą farbą, mają gruszkowaty kształt i ważą około 200 kilogramów każde.

Są podejrzenia, że kradzieży dokonali złomiarze. Pojemniki znajdowały się w remontowanej części elektrowni, te urządzenia od dawna nie były używane.

(mpw)