​Nie będzie czwartkowej blokady budowy metra oraz południowej obwodnicy Warszawy. Podwykonawcy Astaldi, którzy do tej pory nie otrzymali pieniędzy za wykonanie robót na trasie kolejowej Lublin - Warszawa, przynajmniej na razie odstępują od blokowania toczących się budów włoskiej firmy. Ta zaczęła przekazywać im dokumenty.

REKLAMA

Astaldi zaczęła przekazywać dokumenty, o które walczyli. Chodzi o zaległe potwierdzenia wykonanych prac. To one są podstawą do wypłaty należności. Nastąpiła zmiana o 180 stopni - mówi jeden z podwykonawców. Potwierdzają roboty, wydają dokumenty i deklarują pomoc prawną- dodaje.

Astaldi zadeklarowała również chęć zorganizowania spotkania z podwykonawcami, żeby wyjaśnić wszystkie kwestie. Dlatego też podwykonawcy firmy uznali, że przynajmniej na razie postulat został spełniony i odstępują od protestu.

Od samego początku PKP PLK, które przejęły płatności Astaldi i uruchomiły gwarancje bankowe włoskiej firmy, tłumaczyły, że w wielu przypadkach nie mają podstaw prawnych do wypłacenia pieniędzy podwykonawcom. Część z nich nie była zgłoszona. Wypłacono ponad 60 milionów złotych, jednak szacuje się, że zaległości to ponad 120 milionów.

Większość firm otrzymało zaledwie po kilkaset tysięcy złotych, podczas gdy wykonali prace za kilka milionów. Zdesperowani grozili blokadą Centralnej Magistrali Kolejowej, a później trwających budów Astaldi. Jak to możliwe, że trwają budowy, na których podwykonawcy na bieżąco otrzymują płatności, a my nie mamy pieniędzy - pytali w piśmie wysłanym do Astaldi i jednocześnie do wiadomości m.in. Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.

Przełom nastąpił wczoraj, pojawiły się pierwsze pozytywne ruchy ze strony Astaldi, dzisiaj wydawanie dokumentów ruszyła pełną parą - mówi Andrzej Jasiński, jeden przedstawicieli podwykonawców. Wystawiają wszystkie dokumenty, o które prosimy - mówi. Nie ma więc podstaw do blokowania jutro budów Astaldi - dodaje. Jednocześnie przyznaje, że jeśli znowu zaczęłyby się problemy ze strony Włochów, natychmiast temat blokad powróci.

Jak mówią podwykonawcy, dokumenty wystawiane przez Astaldi to te, których żądały PKP PLK. Sukcesywnie będą one im dostarczane. Miejmy nadzieję, że teraz z tej strony nie okaże się, że jeszcze coś kolejnego jest potrzebne - mówi Grzegorz Sekuła, właściciel jednej z firm. Liczymy, że teraz PLK wypłacą nam pieniądze za potwierdzone przez Astaldi prace - dodaje.

(ł)