"Bardziej widziałbym w tym nie zagrożenie dla poufnych informacji, bo takich nie ma przy obiedzie, ale dla prestiżu naszego państwa, który SKW uratowała" - tak minister obrony Tomasz Siemoniak komentuje odnalezienie podsłuchów w jednej ze stołecznych restauracji. Lokal został sprawdzony, bo szef MON miał się tam spotkać ze swoim holenderskim odpowiednikiem.

REKLAMA

Mam zaufanie do Służby Kontrwywiadu Wojskowego. Wiem, że bardzo wnikliwie, bardzo starannie każde pomieszczenie tego typu jest sprawdzane - mówił dziennikarzom Tomasz Siemoniak. Minister odmówił włączenia się w spekulacje na temat tego, kto i w jakim celu mógł zainstalować w lokalu aparaturę podsłuchową. Nie mam żadnych przypuszczeń. Nie chcę tego interpretować. Wiem, że się prokuratura zajmuje sprawą - niech ją wyjaśni - tłumaczył. Ja jestem uspokojony dobrym działaniem SKW - zapewnił.

"Potwierdzam, iż prowadzimy postępowanie sprawdzające ws. ujawnienia w warszawskiej restauracji urządzeń mogących służyć do podsłuchiwania" - napisał w czwartek na Twitterze rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Przemysław Nowak.

Postępowanie zostało wszczęte w kierunku art. 267 par. 3 Kodeksu karnego. Przewiduje on grzywnę, karę ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2 dla tego, kto w celu uzyskania informacji, do której nie jest uprawniony, zakłada lub posługuje się urządzeniem podsłuchowym, wizualnym albo innym urządzeniem lub oprogramowaniem.

Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga prowadzi śledztwo w sprawie podsłuchów w innych dwóch warszawskich lokalach, opisanej w ub. r. przez "Wprost". Dotychczas ustalono, że od lipca 2013 r. nagrano tam kilkadziesiąt osób z kręgu polityki, biznesu oraz byłych i obecnych funkcjonariuszy publicznych. W tamtej sprawie zarzuty postawiono czterem osobom.

(mn)