„Należący do krakowskiego biznesmena InPost może odebrać Poczcie Polskiej dominującą pozycję na rynku, wygrywając konkurs na tzw. operatora wyznaczonego” – donosi poniedziałkowy „Dziennik Polski”. Związkowcy twierdzą, że jeżeli tak się stanie, wielu pocztowców mogą czekać zwolnienia.

REKLAMA

"Operator wyznaczony ma obowiązek dostarczania listów na terenie całego kraju przez przynajmniej pięć dni w tygodniu. Musi też zapewnić dostęp do swych oddziałów nawet w miejscowościach, w których placówki są nierentowne, ale w przypadku deficytu może liczyć na pomoc państwa" - wyjaśnia "Dziennik Polski". Konkurs w tej sprawie ma się rozstrzygnąć w połowie roku. "Zwycięzca od 2016 r. przez dziesięć lat będzie dostarczał większość listów, przesyłek i przekazów. Gra idzie o część rynku pocztowego wartą ponad 3 mld zł rocznie" - zauważa dziennik.

Co stanie się, jeśli Poczta Polska przegra z InPostem? Zwolnienia mogą dotknąć nawet połowę załogi - szacuje cytowany przez "Dziennik Polski" Jan Guz, prezes Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych. Powinna być brana pod uwagę nie tylko cena, ale też interes społeczny. W przeciwieństwie do prywatnego operatora Poczta Polska zatrudnia ludzi na umowach o pracę, a nie na "śmieciówkach" - dodaje. Brak konkurencji w konkursie na operatora wyznaczonego oznacza brak motywacji Poczty Polskiej do podnoszenia jakości i zmniejszenia cen - przekonuje z kolei Sebastian Anioł, prezes InPostu.

W poniedziałkowym "Dzienniku Polskim" także:

- Zaskarżą szpitalną ustawę do Trybunału

- Gdzie się podział Putin?