Dziś Światowy Dzień Donacji i Transplantacji. Od zaledwie trzech lat w Polsce wykonywane są w szpitalu im. Dzieciątka Jezus w Warszawie przeszczepy trzustki. Zabieg jest ryzykowny, ale jest jedyną szansą dla cukrzyków na całkowite wyleczenie. Reporter RMF FM rozmawiał z Katarzyną Potocką, która rok temu przeszła taki zabieg.

REKLAMA

Krzysztof Kot: Jesteś pierwszą osobą w Polsce, której ten przeszczep udał się, można powiedzieć na 100 procent. Od razu przestałaś być chora na cukrzycę.

Katarzyna Potocka: Tak, u mnie udał się stuprocentowo. U każdego w Polsce udał się ten przeszczep stuprocentowo, ale niektórzy jeszcze przy sterydach, czyli w tym początkowym leczeniu po przeszczepie, biorą insulinę przez 2-3 miesiące. Ja po prostu od momentu włożenia organu przestałam brać, tak świetnie zaczęło wszystko funkcjonować. Nie biorę w ogóle insuliny.

Jakie to było uczucie? Bo ta insulina była parę razy dziennie.

Ja po prostu zastanawiałam się, jak ja będę żyć nie biorąc tej insuliny. Bo ja nie pamiętam jak to było, jak byłam osobą zdrową. Zachorowałam jak miałam lat 10. Chorowałam na cukrzycę 20 lat i dla mnie było to po prostu szokiem - jak ja teraz wrócę do zdrowego trybu życia?

Bo nic się nie dzieje?

Nic. Nic się nie dzieje. Jest coraz lepiej. Stałam się teraz osobą pogodną, wesołą. Po prostu nie da się tego opisać w dwóch zdaniach jak ja się teraz czuję. Podejrzewam, że nawet lekarze nie mogą tego opisać, ponieważ oni tylko przeszczepiają, a te osoby, które przeszły przeszczep mogą powiedzieć najwięcej: co czują, jak się czuli w czasie choroby jak się czujemy teraz po przeszczepie.

Jak to twoje życie się teraz zmieniło, jak często wcześniej musiałaś brać insulinę, musiałaś się badać? Jak jest teraz?

Musiałam badać się, musiałam sprawdzać poziom cukru kilka razy dziennie, ponieważ byłam na intensywnej terapii, na kilku wstrzyknięciach. U mnie były też takie przypadki, że miałam spadki poziomu cukru. Raz tą insulinę brałam, raz tej insuliny nie brałam. Nie wiadomo, jaka była przyczyna tych spadków. Teraz, po roku jeszcze to do mnie nie dociera. Nie mogę się przyzwyczaić. Ja naprawdę jestem zdrowa. Już jest rok po przeszczepie. Teraz patrząc z boku widzę, że ludzie nie szanują swojego zdrowia gdy są zdrowi. Uważam, że za mało jest grup wsparcia żeby wytłumaczyć osobom chorym na cukrzycę jak się dobrze prowadzić przez okres tych do 25 roku życia. Chodzi tutaj o młodzież, by zakwalifikować się do przeszczepu. Żeby być osobą zdrową i poczuć jak żyje osoba zdrowa.

No właśnie, a twoje ostatnie wyniki jakie były?

Bardzo dobre, nawet bym powiedziała, że cały czas są lepsze. Hemoglobinę przed przeszczepem miałam 12 z powodu zachwianej cukrzycy. Teraz hemoglobina już osiągnęła poziom 4.0. Norma jest od 4 do 6 więc to jest świetny wynik.

Czyli tak naprawdę z wyników krwi wynika, że tak jakbyś nigdy nie była chora?

Z wyników krwi wynika to, że moja trzustka, mój organ, który dostałam od dawcy bardzo dobrze się przyjął. Jestem osobą zdrową i nie biorę insuliny. Dzięki tej nowej trzustce, dzięki przeszczepowi, dzięki naukowcom, którzy to wymyślili. Bo to jest dla nas cukrzyków szczęście, nowe życie.

Bo to jest tak naprawdę jedyna metoda, by się wyleczyć z cukrzycy?

Tak, to jest jedyna metoda. W większości wykonywany jest przeszczep ratujący życie, gdy stan jest bardzo ciężki z powodu powikłań, gdy nie pracują już nerki. Wtedy robią przeszczep nerki i trzustki razem. To jednak robione jest już w bardzo zaawansowanym stadium. Ten przeszczep nerki z trzustką w Polsce był już wcześniej robiony. Natomiast samej trzustki jest bardziej ryzykowny no i jest dopiero jest stosowany w Polsce od trzech lat. A jest to przeszczep wyprzedzający. Nie dopuszczający do aż tak ciężkich powikłań jak zniszczenie nerek, czy uszkodzenie wzroku.

A ty miałaś mieć, a propos powikłań, operację oczu, ale nie widzę żebyś okulary nosiła?

Nie, nie miałam. Ponieważ gdy zrobiono mi badania na początku po przeszczepie, to lekarze stwierdzili, że będę zakwalifikowana już po tym przeszczepie do witrektomii, a następnie zdejmą mi zaćmę. Poszłam na operację, ale lekarze odwołali ją tuż przed, ponieważ wzrok sam wrócił do normy. Samoistnie, po 9 miesiącach od przeszczepu. Poszłam na następną wizytę. Lekarz wyznaczył mi pobyt w szpitalu na zdjęcie zaćmy, też został odwołany, ponieważ wzrok mi się poprawia, wzrok cały czas się poprawia. Nie przeszkadza mi ta zaćma na tyle, żeby trzeba było ją operować. Na razie operacja całkowicie została odwołana.

Czyli po prostu: nie jesteś chora na cukrzycę, więc i wzrok normalnie funkcjonuje.

Tak. Wszystko funkcjonuje teraz już bardzo dobrze. Dzięki Bogu uniknęłam tego. I mam nadzieję, że już nigdy do tej operacji nie dojdzie. Dzięki mojemu nowemu organowi będzie już wszystko w porządku do końca życia. Staram się o to, zdrowo się odżywiam. Zaczęłam po roku od przeszczepu uprawiać lekki sport.

A wcześniej sport kiedy uprawiałaś?

Sport uprawiałam wcześniej, 3 lata temu. Później już cukrzyca zaczęła tak mi dokuczać, że nie mogłam. Za dużo poćwiczyłam to za chwilę spadek cukru, trzeba było glukozę brać. To było wszystko rozchwiane, była nerwówka wtedy, że po prostu dałam sobie ze wszystkim spokój. Odechciało mi się w ogóle gdziekolwiek chodzić. Byłam taka przygnębiona, wszystkiego mi się odechciewało i nawet myślałam, że ja już tego przeszczepu chyba nie doczekam. Czekam, czekam, czekam na ten przeszczep... za dwa miesiące zadzwonili, że jest dla mnie dawca. W kilkanaście godzin po telefonie już byłam w szpitalu. W ciągu 24 godzin po przeszczepie. Obudziłam się i od razu czułam się świetnie.

Ty żyjesz, jesteś zdrowa. Wiesz od kogo ten organ?

Tak wiem, jest to organ od 21-letniego dawcy, który zginął w wypadku i chciałam bardzo podziękować jemu i jego rodzinie za zgodę, aby mógł oddać mi swój organ. Dzięki temu uratował mi życie od kalectwa, utraty wzroku, utraty nerek, całych powikłań, które cukrzyca nam sprawia.

Dostałaś trzustkę młodszą od siebie. Powinna ci wystarczyć do końca życia.

Też tak myślę, że właśnie ta trzustka, którą dostałam, ten dar wystarczy mi do końca życia. Na pewno ze wszystkich sił będą dbała o to, żeby właśnie tak się stało.

Co było największym szokiem po tym przeszczepie?

To, że próbowałam zjeść coś słodkiego i za chwilę sobie poziom cukru zbadałam i nic. Ja przy cukrzycy, zaraz bym miała cukier 200 gdybym nie dała insuliny, a tutaj cukier 90!

I nic się nie dzieje.

To było dla mnie największym szokiem, bo przez tyle lat, co człowiek się zmagał z tym, że ''Boże, nie zjem tego, muszę to wyliczyć'' to było już męczące, bo było w niektórych momentach aż do obrzydzenia. I jeszcze nawet przez pierwszy miesiąc po wyjściu ze szpitala to miałam takie coś, że ''Boże jest ta godzina a ja insulinę powinnam wziąć, a ja już insuliny nie biorę!''. Od razu się pozbyłam insuliny z domu, wszystkich rzeczy, które były związane z dawaniem insuliny i mówię: nie, ja jestem już osobą zdrową nie mogło to do mnie dotrzeć, teraz już dotarło, choć nadal jestem w szoku.

Pora insuliny, nie daję insuliny - chyba to musi być dosyć dziwne wrażenie po tylu latach brania lekarstwa?

To jest bardzo dziwne uczucie na początku, bo później już człowiekowi to wchodzi w rutynę i to samo ''Boże ja o tej porze muszę zjeść, wziąć insulinę, ja muszę zmierzyć poziom, nie dam insuliny to zaraz będzie cukier wysoki, dam za dużo insuliny to zaraz mi spadnie". Po prostu człowiek jest przez to strasznie nerwowy. To wyliczanie, mierzenie, czekanie od godziny do godziny... teraz jestem osobą zdrową i mówię: po przeszczepie to jest naprawdę szok.

Czyli nic się nie dzieje?


Nic się ze mną nie dzieje, jestem osobą zdrową. Samoistnie mi się wzrok poprawia, miałam problemy z krążeniem - krążenie to już się unormowało po czterech miesiącach od przeszczepu. Wszystko wróciło do normy. Człowiek jest tak osłabiony do pół roku, ale po prostu ja nigdy się nie poddaję, idę do przodu. Jak już jestem osobą zdrową, to teraz spełniam dopiero swoje marzenia, które sobie wymyśliłam jeszcze w czasie, kiedy chorowałam na cukrzycę. To wszystko mogę dopiero teraz zrealizować, będąc osobą zdrową.

Czyli?


Chciałam podjąć pracę, taką bardziej odpowiedzialną, bo nawet w czasie cukrzycy były problemy żebym poszła do jakiejkolwiek pracy z tego powodu, że miałam nagłe spadki, omdlenia na ulicy, że nie mogłam iść bez drugiej osoby, cokolwiek załatwić, bo za chwilę było pogotowie, bo ja sobie czasami samoistnie nie mogłam poziomu cukru podnieść, tylko trzeba było wezwać pogotowie.

Było to tak zaawansowane?


Może nie tyle, że zaawansowane, tylko nie wiadomo było, skąd to się bierze, jak to się działa. Niby w badaniach wyszło, że ta moja trzustka nie wytwarza insuliny, ale skądś te spadki były cukru.

A teraz normalnie pracujesz i jeździsz samochodem?


Tak. Pracuję, jeżdżę samochodem.

Dla cukrzyka raczej mało osiągalne?


To zależy, na jakim etapie dana osoba tą cukrzycę ma. Czy ma strasznie rozchwianą tą cukrzycę, czy jest ta cukrzyca na danym poziomie, że daje tej osobie normalnie funkcjonować.

Prawo jazdy, kiedy zrobiłaś?


W czasie cukrzycy, ale nie miałam wtedy takich spadków, mój stan był wtedy dobry, nie miałam tych spadków, zachwiań. Gdy się zaczęły, miałam kartkę inwalidzką, bo jak jechałam z kimś, musiałam stanąć nawet tam pod zakazem i szybko podać sobie glukozę czy coś słodkiego.

Czyli teraz pracujesz, jesteś niezależna.

Teraz jestem niezależną już osobą. Właśnie o tym marzyłam.