Nie, nie i jeszcze raz nie. PO powtarza, że nie będzie referendum w sprawie terminu wejścia Polski do strefy euro. A od takiego głosowania PiS uzależnił zgodę na zmianę konstytucji, bez której nie da się zrezygnować ze złotówki. Partia Jarosława Kaczyńskiego stoi twardo na stanowisku, że to społeczeństwo powinno zdecydować o terminie przystąpienia Polski do eurolandu.

REKLAMA

Nie ma i nie będzie zgody na referendum w sprawie wejścia do strefy euro, bo nie chcemy nim handlować - zapowiadał w Kontrwywiadzie RMF FM Grzegorz Schetyna. Wicepremier mówił też, że rząd będzie informować prezydenta o przebiegu negocjacji, ale nie zamierza pytać Lecha Kaczyńskiego o zgodę na ich rozpoczęcie.

Złudzeń co do kompromisu nie pozostawia jednak Prawo i Sprawiedliwość. W Europie w ostatnich latach powstała taka tendencja: decydujmy bez społeczeństwa. Otóż my uważamy, że to jest tendencja zła - mówi Jarosław Kaczyński:

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Tak stanowcza deklaracja prezesa PiS może dziwić, gdyż partia zapowiadała otwarcie i gotowość do rozmów. Możliwe jednak, jak przypuszcza reporterka RMF FM Agnieszka Burzyńska, że Jarosław Kaczyński rozpoczął w ten sposób bój o reelekcję swojego brata. Prezydent miałby w sporze o euro odegrać rolę rozjemcy i męża stanu, a nie szefa opozycji.

Co zrobi zatem PO? Rozegra tę europartię metodą faktów dokonanych - dowodzi dziennikarz RMF FM Konrad Piasecki. PO jest zdeterminowana i ma pomysł, jak „przekonać” PiS i prezydenta do swoich racji. Wejście do korytarza walutowego, gdyby rzeczywiście zostało wynegocjowane, stworzy zupełnie nową sytuację i postawi PiS przed nie lada dylematem. Gdy będziemy zmuszeni do obrony złotówki, mówienie o tym, że nie poprze się zmiany konstytucji narażać nas będzie na ostre ataki spekulacyjne i konieczność rzucania na rynek miliardów euro. A winne będzie PiS.

Platforma liczy na to, że korytarzowa rzeczywistość zmiękczy PiS, który stanie się bardziej podatny na kompromis i zgodzi się na euro np. w 2014 roku. Gdyby i to zawiodło, rządzący mają w odwodzie już tylko jeden wariant: takie zwycięstwo w wyborach 2011 roku, które da euroentuzjastom konstytucyjną większość, czyli ponad 2/3 sejmowych głosów.

Moment wejścia do strefy euro poprzedza uczestnictwo w mechanizmie ERM2, gdy przez dwa lata dana waluta jest już związana z euro, a jej kurs może się wahać w stosunku do euro tylko o plus/minus 15 procent.