Nie mam pałki policyjnej, ale uważam ustawianie meczów za największe niebezpieczeństwo we współczesnym futbolu - podkreślił prezydent UEFA Michel Platini w Krakowie.

REKLAMA

Szef europejskiego futbolu był gościem nieformalnego spotkania ministrów sportu, zorganizowanego w związku z polską prezydencją w Unii Europejskiej. Wcześniej wziął udział w losowaniu par barażowych, które wyłonią czterech ostatnich uczestników przyszłorocznych mistrzostw Europy w Polsce i na Ukrainie.

Chciałbym podziękować Polsce za przykładanie tak wielkiej wagi do problemu ustawiania meczów. Mówiłem o tym zagrożeniu w zeszłym miesiącu w Radzie Europy w Strasburgu. Teraz pora, by Unia Europejska przystąpiła do działania - zaznaczył.

Zapytany, czy rozmawiał z ministrami na temat losowania, zażartował: Ani pani Androulla Vassillou (Cypryjka, komisarz UE ds. sportu, młodzieży, kultury i wielojęzyczności - przypis red.) ani mój przyjaciel Adam (Giersz, minister sportu - przypis red.) nie byli tym zainteresowani. Ja osobiście wszystkim drużynom uczestniczącym w barażach życzę powodzenia.

Z sali padło dowcipne pytanie, czy przypadkiem nie ustawiono wyboru polskich miast-gospodarzy Euro-2012, ponieważ pominięto Kraków. Platini rezolutnie odpowiedział: Byłem w Gdańsku i nikt nie narzekał. To samo we Wrocławiu, to samo w Poznaniu i w Warszawie. To polska federacja (PZPN) wybierała miasta, a my, UEFA, ten wybór jedynie zatwierdziliśmy. Ale Kraków nie powinien narzekać. Nie będzie tutaj meczów, ale z tego, co wiem, wiele drużyn chce tutaj mieszkać.

Według nieoficjalnych informacji, Kraków jako swoją bazę podczas Euro-2012 chcą wybrać m.in. Włosi, Anglicy i Holendrzy.

Konferencja prasowa w Audytorium Maximum Uniwersytetu Jagiellońskiego była ostatnim akordem trzydniowej wizyty Platiniego w Polsce. Szef UEFA obejrzał wszystkie cztery stadiony, na których odbędzie się przyszłoroczny turniej. Spotkał się też m.in. z premierem Donaldem Tuskiem. W Krakowie miał jeszcze obejrzeć mecz młodych piłkarzy Cracovii i Wisły, ale z wizyty na stadionie "Pasów" zrezygnował i późnym popołudniem odleciał do Genewy.