Polskich karpi w tym roku będzie o 5-10 proc. mniej niż w zeszłym roku z powodu drogich pasz i trudności z pozyskaniem narybku - powiedział dr Jan Żelazny z Państwowego Instytutu Weterynarii w Puławach. Produkcja może wynieść 15-16 tys. ton.

REKLAMA

W opinii naukowca, produkcja karpi w tym roku będzie mniejsza, ponieważ rybacy mieli kłopoty z pozyskaniem narybku; było go mniej z powodu zimnej wiosny dwa lata temu. Jak tłumaczył Żelazny, karp jest rybą ciepłolubną; rośnie, gdy woda ma co najmniej 17-18 stopni. Zimny maj w 2009 r. sprawił, że część narybku nie przeżyła, a to ma wpływ na tegoroczną produkcję. Karp w warunkach klimatycznych Polski hodowany jest w cyklu trzyletnim.

Kolejnym czynnikiem mającym wpływ na wielkość produkcji była cena pasz. Zboża były drogie i nie wszystkich było stać na zainwestowanie w hodowlę. W ubiegłym roku ceny pszenicy sięgały nawet 1000 zł za tonę. Żelazny zaznaczył, że na 1 kg karpia potrzebne są 4 kg ziarna w ciągu jednego sezonu hodowlanego, który trwa zazwyczaj od połowy maja do września.

Jedną z wielu przyczyn zmniejszenia produkcji tych ryb jest choroba karpi, wywołana przez wirus KHV. Spowodował on śnięcie karpi w kilku stawach hodowlanych na Lubelszczyźnie. Według naukowca problem może dotyczyć 6-7 gospodarstw rybackich. Straty spowodowane przez wirus nie mają większego znaczenia w skali kraju, choć dla danego gospodarstwa są dotkliwe. Żelazny podkreślił, że choroba ta nie zagraża zdrowiu ludzi.

W Polsce jest ok. 60 dużych gospodarstw rybnych o powierzchni 100-500 ha i ok. 400-500 mniejszych. Stawy rybne znajdą się głównie w województwach: lubelskim, dolnośląskim i kujawsko-pomorskim.

Według Żelaznego, poważnym problemem dla hodowców ryb są drapieżniki i szkodniki. Olbrzymie ilości ryb zjadają kormorany, duże straty powodują wydry, na ryby polują też czaple i norki - wyliczał. Według niego, jest to konsekwencja działań proekologicznych. "Każde nieprzemyślane działania przynoszą szkody. Te gatunki nie mają naturalnych wrogów i rozmnożyły się w sposób niekontrolowany" - powiedział Żelazny.

Wyższe koszty produkcji karpi nie muszą się jednak w pełni przełożyć na ceny tej ryby, hurtownie nie chcą płacić dużo więcej niż w ubiegłym roku. W opinii Żelaznego, karpie mogą jednak kosztować w sklepach o ok. 10-20 proc. więcej niż w 2010 r.

Według GUS, w 2005 r. średnia cena karpia żywego w zbycie wyniosła 8,45 zł/kg, w sprzedaży detalicznej - 11,51 zł/kg. W 2010 r. odpowiednio było to 9,25 zł/kg i 13,51 zł/kg. W pierwszej połowie tego roku hurtownie za karpia płaciły 11,05 zł/kg, a w sklepach średnio trzeba było za niego zapłacić 14,19 zł/kg.

Spożycie karpi w naszym kraju szacowane jest na ok. 0,48 kg na mieszkańca rocznie.