Są jednym z największych zagrożeń podczas zimowych wyjść w góry. To zjawiska tyleż piękne, co przerażające. W RMF FM i na RMF24.pl radzimy, co zrobić, by zminimalizować niebezpieczeństwo zejścia lawiny, na co zwrócić uwagę, wychodząc zimą na szklak, a także, jaki sprzęt koniecznie ze sobą zabrać.

REKLAMA

Ze statystyk wynika, że ponad 90 procent lawin, które każdego roku schodzą w Tatrach, to lawiny wywołane bezpośrednio przez człowieka. Tylko w jednym przypadku na dziesięć masy śniegu samoczynnie ruszają w dół pod własnym ciężarem. Dowodzi to, jak ważne jest odpowiednie rozpoznanie terenu, w którym się poruszamy, a także posiadanie umiejętności oceny pogody, rodzaju śniegu czy siły wiatru. Wszystkie te czynniki mają bowiem wpływ na stopień zagrożenia lawinowego. Należy także pamiętać o tym, by w niebezpiecznym lawinowo terenie nigdy nie poruszać się blisko siebie. Ciężar kilku osób idących razem może bowiem okazać się krytyczny i wywołać lawinę. Poza tym w przypadku jej uruchomienia, kiedy grupa jest rozproszona na stoku, zawsze istnieje większa szansa, że przynajmniej jedna osoba nie zostanie zasypana i będzie mogła wezwać pomoc.

Przed zimowym wyjściem w góry warto posiąść odpowiednią wiedzę. Techniki poruszania się po górach w warunkach zagrożenia lawinowego prezentują ratownicy TOPR-u w filmie szkoleniowym "Lawiny", który został zrealizowany w ramach Akademii Górskiej TOPR:

Trójka w 5-stopniowej skali to żadne zagrożenie?

Nic bardziej mylnego! Już przy pierwszym stopniu zagrożenia lawinowego możliwe jest zejście lawin przy dużym obciążeniu dodatkowym. Jednak ich wyzwolenie jest prawdopodobne jedynie na stromych stokach. Drugi stopień oznacza, że pokrywa śnieżna jest umiarkowanie związana i by bezpiecznie poruszać się w górach, należy umieć odpowiednio ocenić lokalne zagrożenie lawinowe. Poruszanie się przy stopniu trzecim, czyli znacznym, wymaga już ogromnego doświadczenia i wiedzy. Śnieg na wielu stokach jest bowiem bardzo słabo związany, w związku z czym jego masy mogą ruszyć w dół już przy niewielkim obciążeniu. Dwa ostatnie stopnie zagrożenia - wysoki i bardzo wysoki - oznaczają sytuację katastrofalną. W takich przypadkach możliwe jest samoczynne schodzenie średnich i dużych lawin, które mogą zagrażać nawet nisko położonym terenom.

Bez tego zimą w góry ani rusz!

Podstawowymi elementami wyposażenia każdego turysty, który zimą rusza w góry, a w polskich warunkach przede wszystkim w Tatry, powinny być detektor lawinowy, sonda oraz łopatka. W przypadku zejścia lawiny sprzęt ten jest kluczowy przy poszukiwaniach zasypanych. Detektor lawinowy pozwala na szybkie zlokalizowanie osób, które są pod śniegiem. Urządzenie działa w dwóch trybach - wysyła sygnał lub namierza inne detektory. Dzięki sondzie lawinowej można precyzyjnie określić pozycję zasypanego, łopata pomoże zaś w jego sprawnym odkopaniu. Trzeba zaznaczyć, że to ewentualni towarzysze wędrówki, którzy nie zostali przysypani, są pierwszymi osobami mogącymi nadejść z pomocą.

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video

Różne typy detektorów lawinowych / Maciej Pałahicki / RMF FM
Detektor wskazuje kierunek i odległość, w jakiej należy szukać zasypanego przez lawinę. / Maciej Pałahicki / RMF FM
Detektor pokazuje różnymi kolorami diod odległość do zasypanego. / Maciej Pałahicki / RMF FM
Lawinowe ABC, czyli detektor, sonda i łopatka. Bez tego turysta nie powinien ruszać w góry zimą. / Maciej Pałahicki / RMF FM
Lawinowe ABC, czyli detektor, sonda i łopatka. Bez tego turysta nie powinien ruszać w góry zimą / Maciej Pałahicki / RMF FM
Detektor lawinowy – małe pudełko, które może uratować życie. / Maciej Pałahicki / RMF FM

Kluczowy jest czas

Zanim bowiem na lawinisku pojawi się zespół ratowników z psami, upłynie co najmniej kilka cennych minut, które dla ofiary lawiny mogą okazać się krytyczne. Dlatego tak ważne jest, by to wspinaczkowy partner, który miał więcej szczęścia i pozostał na lawinisku, był w stanie samodzielnie podjąć akcję ratowniczą. Jak tłumaczą toprowcy, jeśli zasypany zostanie wydobyty spod śniegu w ciągu pierwszych 18 minut, ma 90 procent szans na przeżycie. Później współczynnik ten zaczyna gwałtownie spadać - po 35 minutach pod śniegiem przeżywa już tylko co trzeci poszkodowany.

Pies lawinowy wykopuje pozoranta, który udaje zasypanego przez lawinę / Maciej Pałahicki / RMF FM
Pies lawinowy / Maciej Pałahicki / RMF FM
Pies lawinowy i jego opiekun / Maciej Pałahicki / RMF FM
Pies lawinowy i jego opiekun / Maciej Pałahicki / RMF FM
Pies lawinowy i jego opiekun / Maciej Pałahicki / RMF FM
Pies lawinowy i jego opiekun podczas szkolenia / Maciej Pałahicki / RMF FM
Pies lawinowy i jego opiekun podczas szkolenia / Maciej Pałahicki / RMF FM
Pies lawinowy i jego opiekun podczas szkolenia / Maciej Pałahicki / RMF FM
Wykopywanie pozoranta, który udaje zasypanego przez lawinę / Maciej Pałahicki / RMF FM
Pies wykopuje pozoranta, który udaje zasypanego przez lawinę / Maciej Pałahicki / RMF FM

Lawiny to nie tylko Tatry

Choć lawiny w polskich warunkach charakterystyczne są przede wszystkim dla Tatr, występują także w niższych pasmach.

W Karkonoszach schodzą głównie w charakterystycznych dla tych gór kotłach. Zresztą to właśnie tam, a nie w Tatrach, miał miejsce najtragiczniejszy wypadek lawinowy w Polsce. W 1968 roku w Białym Jarze zginęło 19 osób. Potężna lawina miała ponad 700 metrów długości, około 80 metrów szerokości, a jej czoło było wysokie na 20-25 metrów. Niemal dokładnie 30 lat później, w 2008 roku, w tym samym miejscu zginął snowboardzista, który uruchomił ogromne masy śniegu.

W Beskidach lawiny mogą występować przede wszystkim na północnych stokach Babiej Góry. Jedyny prowadzący tamtędy szlak na szczyt Diablaka jest jednak na zimę zamykany.

W najdalej wysuniętych na wschód Bieszczadach także zlokalizowano kilka torów lawinowych - to między innymi stoki Szerokiego Wierchu, Tarnicy, Wielkiej Rawki, Kińczyka Bukowskiego oraz Połoniny Caryńskiej.