"Korzystajmy z pomocy technologicznych, ale miejmy świadomość, że ktoś może nam tę wtyczkę wyłączyć i nagle jesteśmy pozostawieni sami sobie" - mówił na antenie internetowego Radia RMF24 Paweł Mateńczuk "Naval", były żołnierz JW Grom, a obecnie pełnomocnik MON ds. warunków służby wojskowej. Gość Kacpra Wróblewskiego zdradził, jak przygotować się do blackoutu, co powinien zawierać plecak ewakuacyjny i jak radzić sobie w sytuacjach kryzysowych.

REKLAMA

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video

Paweł "Naval" Mateńczuk: Musimy być przygotowani, że ktoś może nam wyłączyć wtyczkę

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

"Naval": Musimy być przygotowani, że ktoś może nam wyłączyć wtyczkę i pozostaniemy bez prądu

"Można mieć narzędzia, ale nie wiedzieć, jak je obsługiwać"

Najważniejsza jest wiedza. Można mieć narzędzia, ale nie wiedzieć, jak je obsługiwać. Dobrym przykładem jest zorientowanie mapy z terenem. To jest takie obrócenie mapy, żeby jej góra była w kierunku północny, a także odnalezienie na niej swojej lokalizacji - mówił Paweł Mateńczuk "Naval".

Dzisiaj to wszystko robi za nas sztuczna inteligencja, GPS. W przypadku blackoutu musimy posiadać umiejętność bycia manualnym. Oczywiście korzystajmy z tych technologicznych pomocy, jednak miejmy świadomość, że ktoś może nam tę wtyczkę wyłączyć i nagle jesteśmy pozostawieni sami sobie - dodawał.

Jak podkreślał gość internetowego Radia RMF24, dziś brakuje edukacji, która może nas przygotować do sytuacji kryzysowej.

W Polsce nie uczymy tych umiejętności na etapie wczesnoszkolnym. To powinno być nauczane w szkole podstawowej. Mapę, busolę - tego nauczyłem się, kiedy byłem harcerzem. Chodziło się lub biegało na orientację. Pójście do wojska było przedłużeniem wiedzy, którą już posiadałem. Nie ma dzisiaj nauki na GPS-ie czy kompasie. To powinna być norma. To coś, co pomaga nam w dorosłym życiu. Musimy to nadrabiać. Jak byśmy zaczęli pakować plecak ewakuacyjny, to się okaże, że 80-90 procent wszystkich tych rzeczy mamy w domu, tylko je trzeba jeszcze zebrać w jedno miejsce - wskazywał "Naval"

Co powinno znaleźć się w plecaku edukacyjnym?

Chodzi o plecak z prywatnymi, najpotrzebniejszymi rzeczami: bielizna, drobny zapas jedzenia, butelka z wodą, małe radyjko czy dysk z dokumentami. To są takie prozaiczne przedmioty, które zabralibyśmy ze sobą na jednodniową wycieczkę. Ewakuując się z domu w sytuacji kryzysowej, od razu coś posiadamy. Plecak nie może być duży i mieć około 10 kilogramów - wyjaśnia rozmówca Kacpra Wróblewskiego.

Rozmowę na temat takiego plecaka rozpoczynam w ogóle od małego radyjka. Dlaczego? Ponieważ musimy mieć wiedzę. Pamiętam powódź w 1997 roku. Mój rodzinny Racibórz funkcjonował na radiu. Rozgłośnie ratowały całe miasto. Tam można było usłyszeć, gdzie przyjeżdża woda, chleb. Gdzie przyjeżdża jakaś pomoc. Jeżeli mamy kryzys, to nie ma prądu i łączności. Takie radyjko ma zawsze zasięg - podkreśla były żołnierz GROM.

Jak się okazuje, bardzo ważne jest przygotowanie najważniejszych dokumentów, które powinniśmy zdigitalizować.

Ktoś, kto nie ma przy sobie dysku ze swoimi dokumentami, po przejściu np. powodzi, która miała miejsce w Kotlinie Kłodzkiej, nie ma nic. Trzy dni trzeba poświęcić, aby poskanować wszystkie swoje dokumenty, aby mieć je na trzech, czterech nośnikach. Ewakuując się, mam swoją przyszłość. Jeżeli wszystko przepadnie, to mamy na dysku np. stare zdjęcia, ale też dokumenty typu akty notarialne - wyjaśnia Mateńczuk.