Sformowana w połowie lipca państwowa komisja, która miała się zająć przypadkami pedofilii, wciąż nie zaczęła działać. Powodem jest brak rozporządzenia rządu, poświęconego obsługującemu ją urzędowi. Ponad rok od uchwalenia ustawy tworzącej komisję i półtora miesiąca od zaprzysiężenia jej członków, komisja faktycznie wciąż pozostaje tylko grupą osób, pozbawioną narzędzi działania.

REKLAMA

Komisja napędzana filmami

Przypomnijmy: powołanie "państwowej komisji do zbadania wszelkich przypadków pedofilii" premier Mateusz Morawiecki zapowiedział w maju ubiegłego roku - kilka dni po opublikowaniu poświęconego ukrywaniu przypadków molestowania nieletnich przez duchownych filmu braci Sekielskich "Tylko nie mów nikomu".

Przygotowana przez rząd ustawa w tej sprawie została uchwalona 30 sierpnia ubiegłego roku. Mimo jej wejścia w życie we wrześniu, żadna z instytucji, które miały wskazać siedmioro członków komisji, nikogo do niej nie powołała.

Kolejna zwłoka

Pierwszego z członków komisji aż rok po zapowiedzi jej stworzenia w maju powołał Rzecznik Praw Dziecka. Nominację ogłoszono dwa dni po emisji kolejnego filmu Sekielskich, poświęconego wykorzystywaniu seksualnemu małoletnich - "Zabawa w chowanego".

W kolejnych tygodniach swoich przedstawicieli w komisji wskazali także prezydent, premier, Senat oraz na samym końcu - Sejm, który wybrał troje członków siedmioosobowej komisji.

Zaprzysiężenie i znów zastój

Od 24 lipca, kiedy komisja zebrała się po raz pierwszy (to posiedzenie zgodnie z ustawą zwołała marszałek Sejmu), w pracach tego ciała nie wydarzyło się właściwie nic istotnego ani merytorycznego. Po uchwaleniu wstępnego regulaminu działania i zadeklarowaniu obszarów, którymi chcieliby się zająć, członkowie komisji, nawet gdyby chcieli - nie byliby w stanie rozpocząć pracy. Powodem jest brak rozporządzenia rządu, określającego stanowiska, kwalifikacje i zasady wynagrodzeń w liczącym ok. 40 osób Urzędzie Komisji.

Projekt jest, ale go nie ma…

Według Rządowego Centrum Legislacji, projekt takiego rozporządzenia wprawdzie powstał (dopiero 31 lipca) i 18 sierpnia został nawet przyjęty przez rząd. Odbyło się to jednak nie tylko bez jakichkolwiek konsultacji społecznych, ale też bez zasięgania opinii członków samej komisji. Co więcej, sami członkowie komisji do dziś go nie znają, bo jego treść po prostu nie została opublikowana.

Rządowe Centrum Legislacji zamieszcza tylko jego ogólny opis, jasno w nim stwierdzając, że "bez przyjęcia przedmiotowego rozporządzenia nie jest możliwe w praktyce funkcjonowanie Urzędu Komisji".

...a Komisja jest, ale nie działa

Nie znając rozporządzenia, określającego wykaz stanowisk w Urzędzie Komisji, wymagane kwalifikacje oraz zasady wynagradzania, Komisja nie może realizować kolejnych kroków tworzenia instytucji - nadać urzędowi określającego jego zadania statutu, a przewodniczący - nie może określić organizacji wewnętrznej i szczegółowego zakresu zadań Urzędu Komisji.

Dopiero zatrudnieni dzięki rozporządzeniu urzędnicy mogliby też przystąpić do praktycznego tworzenia Urzędu Komisji - pozyskania siedziby, stworzenia zapewniającego standardy poufności systemu teleinformatycznego, zakupu niezbędnych sprzętów, wyposażenia itd. Z kolei dopiero mając to wszystko członkowie państwowej Komisji ds. pedofilii będą się mogli zająć tym, do czego mieli być powołani grubo ponad rok temu.

Według załączonego do rządowego projektu ustawy tzw. "OSR", czyli Oceny Skutków Regulacji, Urząd Komisji powinien zatrudniać 44 osoby. Miałoby to być 32 pracowników merytorycznych (po dwóch na każde województwo z możliwością przesunięć), po cztery etaty sekretarskie i administracyjne, dwóch kierowców służbowych oraz dyrektor i wicedyrektor. Koszt wynajmu siedziby dla komisji i jej urzędu został oszacowany na 1,5 miliona złotych. Koszty urządzenia siedziby komisji i urzędu komisji oceniono na kolejne 1,5 miliona. Płace ich pracowników miałyby wynosić 4,65 miliona złotych rocznie.