Jeszcze mniej warzyw i owoców trafi od września do polskich szkół. Mimo złagodzenia skomplikowanych przepisów w ministerialnym programie, na które narzekali dostawcy, chętnych do zaopatrywania szkół w świeże produkty jest niewielu.

REKLAMA

Największym problemem jest to, że nikt nie chce dokładać do tego interesu. W tym roku oprócz zmian w programie na lepsze (m.in. zlikwidowano kosztowny obowiązek krojenia marchewek w słupki) zmniejszono niestety stawkę za jedną porcję warzyw czy owoców aż o 20 groszy.

Dla dostawców, również tych z zeszłego roku, którzy największe koszty ponosili na transporcie gotowych porcji do szkół, interes przestaję więc być opłacalny. Obsługujemy szkoły, które znajdują się w pobliżu maksymalnie do 20 kilometrów. I poza ten teren nie dowozimy. Teraz jeszcze została zmniejszona kwota za jedną porcję, więc powiem szczerze, zastanawiamy się nad tym, czy wejść w tym semestrze do programu - tłumaczyła reporterowi RMF FM Magdalena Walczak, przedstawiciel producentów ogrodniczych.

Podobne zdanie mieli pozostali uczestnicy spotkania w Agencji Rynku Rolnego. Termin zgłaszania się do programu upływa pod koniec przyszłego tygodnia. W zeszłym roku przystąpiło do niego jedynie 7 dostawców, którzy obsługiwali jedynie co 5 szkołę na Dolnym Śląsku.