Adwokat, notariusz, pracownik ochrony, detektyw, taksówkarz - to tylko kilka zawodów, do których jeszcze w tym roku dostęp ma być łatwiejszy. Tak przynajmniej zapowiada minister sprawiedliwości Jarosław Gowin. Sprawdźcie pełną listę zawodów i wymagań!

REKLAMA

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video

Sprawdź listę zawodów, do których dostęp będzie łatwiejszy!

Deregulacja uzależniona jest od zawodu. Liczba 49 profesji, do których dostęp ma być łatwiejszy, wydaje się nieco na wyrost, gdy przyjrzymy się szczegółom. Na liście, jako osobne zawody, są wypisani na przykład pracownik ochrony pierwszego stopnia i pracownik ochrony drugiego stopnia.

W sprawie dostępu do zawodów także występują ogromne różnice. Dostęp do pracy bibliotekarza, przewodnika wycieczek, czy trenera sportowego ma być bardzo szeroko otwarty. Bibliotekarzem na przykład będzie mógł zostać każdy z wyższym wykształceniem. Ale już dla kandydatów na notariuszy czy adwokatów nie zmieni się tak dużo. Aplikacja notarialna ma zostać skrócona o pół roku. W przypadku syndyków obniżona została tylko opłata za egzamin. Podobnie w przypadku instruktorów prawa jazdy. Wszyscy chętni nadal będą musieli przejść kurs i zdać egzamin, ale nie będą do tego potrzebować średniego wykształcenia.

Ekonomiczne skutki otwarcia zawodów

Otwarcie dostępu do zawodów może pomóc naszej gospodarce wychodzącej z kryzysu - oceniają ekonomiści i przedsiębiorcy. Przyznają jednak, że są i zagrożenia.

Po stronie plusów - zdaniem specjalistów - zależy zapisać to, że bez regulacji łatwiej będzie prowadzić biznes. Bez deregulacji polskiej gospodarki, bez likwidacji tego nawisu prawnego, w którym wszystko jest opisane do ostatniego ruchu, my nie zrobimy żadnego istotnego cywilizacyjnego postępu - mówi Maciej Grelowski z Bussines Center Club. Przekonuje, że otwarcie dostępu do różnych zawodów może przyspieszyć tempo naszego wzrostu gospodarczego. Ekonomiści mówią też o konkurencji w walce na kompetencje i niższych cenach.

Ale są i minusy - bezpieczeństwo konsumentów. Przy otwartym rynku konsumenci powinni mieć znacznie silniejsze niż dzisiaj narzędzia, by dochodzić swoich praw od nieuczciwego taksówkarza czy pośrednika nieruchomości. Inaczej to właśnie konsumenci ucierpią na tej reformie.

Ustawy deregulacyjne wprowadzane są nie tylko w Polsce. Wiele krajów w Europie i na całym świecie zdecydowało się na podobne rozwiązania w ramach walki z kryzysem i rosnącym bezrobociem.

Tusk: Jesteśmy zdeterminowani

Premier Donald Tusk zapowiedział, że rząd jest zdeterminowany, aby otworzyć dostęp do większości regulowanych zawodów. Ograniczenie zawodów powoduje, że usługi są trudno dostępne i droższe - przekonywał premier.

Tusk przyznał, że zdaje sobie sprawę, że propozycja otwarcia zawodów spotka się ze sprzeciwem wielu środowisk. Każdy zawód będzie znajdował argumenty, będzie lobbował ostro na rzecz utrzymania zamknięcia czy ograniczania dostępu do zawodu - czy poprzez licencje, czy skomplikowane egzaminy, czy procedury dojścia do zawodu - ocenił szef rządu.

Po co deregulacja?

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

tax
Ocenia się, że dzięki zmianom powstanie ok. 50 - 100 tys. nowych miejsc pracy. Powinny też spaść ceny usług świadczonych dotąd przez specjalistów z licencją. Nie wszystkim jednak podoba się ten pomysł. Przedstawiciele zawodów, do których dostęp ma być ułatwiony, zapowiadają nawet protesty. Najostrzejsze - taksówkarze, rozważają na przykład protest podczas pierwszego dnia Euro 2012.

Obecnie - jeśli chodzi o zawody regulowane - jesteśmy absolutnym liderem w Europie. Mamy ich aż 380. Dla porównania - w Szwecji jest ich 91, w Finlandii 122.

Co sądzicie o pomyśle rządu? Zapraszamy do dyskusji! Zostawiajcie swoje opinie w komentarzach pod artykułem i na naszym profilu w Facebooku!