"Pismo z GIS informujące o zamiarze odwołania Państwowego Pomorskiego Wojewódzkiego Inspektora Sanitarnego nie zawierało uzasadnienia planowanej decyzji" – przyznaje w odpowiedzi na pytanie RMF FM Biuro Prasowe Wojewody Pomorskiego. Chodzi o Tomasza Augustyniaka, byłego już szefa sanepidu na Pomorzu, który w styczniu, został nagle odwołany przed końcem swojej kadencji. Do dziś nie podano powodów tej zmiany. Nieoficjalnie wiadomo, że w tle jest konflikt z jednym ze znanych polityków PiS.

REKLAMA

Fakt, że Tomasz Augustyniak - nieoficjalnie wiadomo, że oceniany jako jeden z najlepszych Wojewódzkich Inspektorów Sanitarnych - może stracić stanowisko, ujawniliśmy 12 stycznia. Informowaliśmy wtedy, że na biurko wojewody pomorskiego trafił podpisany przez szefa GIS Krzysztofa Saczkę wniosek o wyrażenie zgody na odwołanie Tomasza Augustyniaka.

Już 11 stycznia pytaliśmy w Głównym Inspektoracie Sanitarnym o powody tej zmiany. Kolejne pytania w tej sprawie skierowaliśmy do GIS 18 stycznia. Do dziś nie otrzymaliśmy odpowiedzi na te pytania.

Podobnie było z Urzędem Wojewódzkim w Gdańsku. Urzędnicy wojewody pomorskiego odpowiedzieli na nasze pytania wczoraj, przyznając, że w piśmie, które otrzymał wojewoda pomorski Dariusz Drelich nie było uzasadnienia dla odwołania Tomasza Augustyniaka. Nie otrzymaliśmy jednak odpowiedzi na pytanie dotyczące tego, co z punktu widzenia Drelicha zmieniło się w ocenie pracy Augustyniaka od czasu powołania go na drugą kadencję, czyli od lipca 2020 roku.

Od początku tej sprawy żadna z instytucji ani nie potwierdzała, ani nie zaprzeczała, że może dojść do zmiany w fotelu szefa sanepidu na Pomorzu. W tym czasie Tomasz Augustyniak był na zwolnieniu lekarskim. Dopiero dziś GIS - po kolejnych pytaniach - przyznał, że do dymisji w ogóle doszło. Nadal nie odpowiedziano nam na pytania dotyczące powodów odwołania. Augustyniak, jeszcze w styczniu, sam poinformował o nim w mediach społecznościowych, publikując dymisjonujące go pismo. W nim również nie wskazano powodów odwołania. Co ciekawe, na piśmie opublikowanym przez Augustyniaka widnieje data 12 stycznia.

Co ważne, zgodnie z artykułem 11 Ustawy o Państwowej Inspekcji Sanitarnej, który przywołał w piśmie dymisjonującym Augustyniaka Krzysztof Saczka, mowa jest o tym, że Wojewódzkiego Inspektora Sanitarnego można odwołać "w każdym czasie, jeżeli przemawia za tym interes służby". Precyzyjnie opisuje to ustęp 6 artykułu 11:

Po ujawnieniu przez RMF FM informacji o możliwym odwołaniu Tomasza Augustyniaka w jego obronie stanęli między innymi szeregowi pracownicy sanepidu, wszyscy Powiatowi Inspektorzy Sanitarni z Pomorza, Okręgowa Izba Lekarska, pomorscy samorządowcy czy kilkanaście organizacji zrzeszających pracodawców. W tej sprawie powstały także dwie interpelacje poselskie. Autorką pierwszej z nich jest posłanka Lewicy Beata Maciejewska, drugą posłanka KO Agnieszka Pomaska. Pod tym drugim pismem podpisało się w sumie trzynaścioro parlamentarzystów z klubów KO, Lewicy i Konfederacji.

Wcześniej, 14 stycznia w tej sprawie odbyła się specjalna wideokonferencja Krzysztof Saczki z Powiatowymi Inspektorami Sanitarnymi z Pomorza. Według nieoficjalnych informacji reportera RMF FM, Krzysztof Saczka, odpowiadając na pytania dotyczące powodów odwołania Tomasza Augustyniaka, tłumaczył, że docenia osiągnięcia Augustyniaka, a nawet gratuluje mu zbudowania świetnego zespołu na Pomorzu. Miał mówić, że stanowisko, które pełni wiąże się z podejmowaniem trudnych i nieprzyjemnych decyzji, że broni inspekcji sanitarnej - na tyle, na ile to możliwe. Miał także podkreślać, że chodzi tu o odpowiedzialność za cały sanepid, nie tylko na Pomorzu i że musiał podjąć taką decyzję.

Jaki więc "interes służby" przemawiał za odwołaniem Augustyniaka? Dziś ponownie zwróciliśmy się do GIS z pytaniami w tej sprawie. Czekamy na odpowiedź.

Nieoficjalnie wiadomo, że w tle odwołania Tomasza Augustyniaka jest konflikt polityczny. Były szef sanepidu na Pomorzu miał od kilku miesięcy nie zgadzać się na odwołanie przed końcem kadencji jednego z Powiatowych Inspektorów Sanitarnych. Beata Maciejewska, posłanka Lewicy, powiedziała w rozmowie z RMF FM, że za odwołaniem Augustyniaka stać ma Piotr Müller, rzecznik rządu, zarazem pomorski poseł Prawa i Sprawiedliwości.

Sam Piotr Müller - pytany przez RMF FM - jeszcze przed naszą rozmową z Beatą Maciejewską, zaprzeczał, że ma cokolwiek wspólnego z próbą odwołania. Po publikacji rozmowy z posłanką Maciejewską nie odniósł się już do sprawy. Kilka dni później Gazeta Wyborcza opublikowała artykuł, w którym opisała swoje nieoficjalnie ustalenia, wskazując, że Augustyniak nie chciał powołać na stanowisko Powiatowego Inspektora Sanitarnego w Słupsku byłej asystentki Piotra Müllera - posła i rzecznika rządu PiS.