Eksperci z Krakowa odczytali kilkadziesiąt kolejnych słów z czarnych skrzynek tupolewa. Jak ustalili nieoficjalnie reporterzy śledczy RMF FM, biegłym udało się przypisać właściwie wszystkie wypowiedzi konkretnym osobom przebywającym w kokpicie maszyny, która rozbiła się 10 kwietnia 2010 r. w Smoleńsku.

REKLAMA

Eksperci z Instytutu Ekspertyz Sądowych im. A. Sehna z Krakowa przygotowali także opisy dźwięków, które pojawiły się podczas lotu w kabinie pilotów. Ekspertyza licząca około trzystu stron dotarła w środę do prokuratury wojskowej.

Opinia wpłynęła do Prokuratury Wojskowej w Warszawie. Jest obszerna. Prokuratorzy zabierają się do czytania tej opinii, analizy i rutynowej oceny jako kolejnego dowodu w sprawie - powiedział RMF FM rzecznik Naczelnej Prokuratury Wojskowej płk Zbigniew Rzepa. Przyznał, że prokuratorzy wojskowi będą analizować ekspertyzę przez kilkanaście dni.

Podkreślił, że jest to jeden z istotnych dowodów w trwającym śledztwie i może mieć wpływ na "ukierunkowanie postępowania".

Pułkownik Rzepa nie chciał wprawdzie wyjawić, co dokładnie zawiera opinia, ale nie wykluczył ujawnienia stenogramów rozmów w kokpicie.

1 czerwca 2010 r. MSWiA ujawniło dokonaną przez rosyjski MAK transkrypcję nagrań czarnych skrzynek. Część nagrań była nieczytelna, dlatego Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie przekazała je wtedy biegłym z Instytutu w Krakowie.

Polscy biegli pracowali na kopiach zapisów - ich oryginały znajdują się w Rosji w dyspozycji tamtejszej prokuratury i nie będą przekazane Polsce przed zamknięciem rosyjskiego śledztwa ws. katastrofy. Prokuratura polska wcześniej informowała, że nie ma zagrożenia, by w oryginalne zapisy ingerowano. Aby analiza biegłych mogła zostać ukończona, biegli musieli zbadać oryginalne nośniki z Rosji. Doszło do tego podczas czerwcowej wizyty biegłych w Moskwie.

Śledztwo prowadzone jest w sprawie "nieumyślnego sprowadzenia katastrofy w ruchu powietrznym, w wyniku której śmierć ponieśli wszyscy pasażerowie samolotu Tu-154", w tym prezydent Lech Kaczyński z małżonką. W końcu sierpnia WPO postawiła zarzuty niedopełnienia obowiązków służbowych dwóm oficerom, którzy w 2010 r. zajmowali dowódcze stanowiska w 36. pułku. Chodzi o organizację lotu Tu-154M w zakresie wyznaczenia i przygotowania załogi samolotu. Podejrzani nie przyznali się do winy i odmówili wyjaśnień. Grozi im do 3 lat więzienia. Śledztwo jest przedłużone do 10 kwietnia 2012 r.

Wrak Tu-154 jest w dyspozycji Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej. Wciąż nie wiadomo, kiedy miałoby dojść do jego przekazania Polsce. Komitet Śledczy FR podkreśla niezmiennie, że wrak maszyny jest dowodem również w jego śledztwie i powinien pozostać na terytorium Rosji do końca rosyjskiego postępowania.