Były oficer SB Edward G. zeznał, iż nic mu nie wiadomo o zarejestrowaniu Lecha Wałęsy jako agenta – potwierdza Instytut Pamięci Narodowej. Zeznanie pojawiło się w toku śledztwa IPN w sprawie fałszowania przez SB akt, dowodzących agenturalnej przeszłości Wałęsy. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że w kontrowersyjnej publikacji historyków IPN "SB a Lech Wałęsa" świadka uznano za zmarłego.

REKLAMA

Informacja o śmierci byłego funkcjonariusza SB pojawiła się na 692 stronie książki "SB a Lech Wałęsa", autorstwa Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka. W publikacji podano, że data jego śmierci jest nieznana. Cenckiewicz twierdzi, że informacja o śmierci świadka zaczerpnięta została z uzasadnienia sądu lustracyjnego z 2000 roku. Według autorów książki, to właśnie Edward G. zwerbował Lecha Wałęsę.

Rzecznik prasowy IPN Andrzej Arseniuk przyznał jednak, że 18 listopada Edward G. został przesłuchany przez prokuratorów IPN w obecności Lecha Wałęsy. Celem przesłuchania było stwierdzenie, czy istnieją oryginalne dokumenty dotyczące działań SB wobec Lecha Wałęsy - oświadczył Arseniuk.

W trakcie przesłuchania Edwardowi G. okazano znane dokumenty sprawy. Co do jednego z nich potwierdził, że to jego pismo, i że wypłacił Lechowi Wałęsie 1500 złotych - powiedział Arseniuk. Świadek zeznał również, że nic mu nie wiadomo, jakoby inni funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa zarejestrowali Lecha Wałęsę jako tajnego współpracownika.

Instytut Lecha Wałęsy, dementując nieprawdziwą informację o śmierci Edwarda G., poinformował, że świadek postanowił się ujawnić i jest gotów zeznawać, aby pokazać całą prawdę.

Według Instytutu, Sławomir Cenckiewicz i Piotr Gontarczyk świadomie dopuścili się manipulacji historycznej, ponieważ zeznania świadka podważyłby oskarżenie IPN wobec byłego prezydenta. To nadużycie warsztatowe potwierdza złą wolę autorów książki i kierownictwa IPN, którzy odrzucili kluczowe źródło informacji, aby udowodnić zaplanowaną tezę - napisano w oficjalnym oświadczeniu.