Świadek prokuratury twierdzi, że widział, jak Mirosław R. i Dariusz L. wciągają do samochodu Jarosława Ziętarę. Później dziennikarz śledczy miał zostać przekazany innej osobie - wynika z informacji RMF FM. Ziętara zaginął 1 września 1992 roku. Mirosław R. i Dariusz L. są podejrzani o pomocnictwo w uprowadzeniu i zabójstwie dziennikarza. Krakowski sąd aresztował ich dziś na trzy miesiące.

REKLAMA

Sąd uwzględnił argumenty prokuratury, że za zastosowaniem aresztu przemawia obawa matactwa ze strony podejrzanych, charakter zarzucanego im czynu i wysokie zagrożenie karą - obu grozi nawet dożywocie.

Zatrzymanym we wtorek Mirosławowi R. i Dariuszowi L. krakowska prokuratura apelacyjna, prowadząca śledztwo w tej sprawie, postawiła zarzuty pomocnictwa w porwaniu i zabójstwie dziennikarza. Grozi za to kara jak za zabójstwo - czyli od 8 do 15 lat, 25 lat lub dożywocie.

Podejrzani nie przyznali się do winy i złożyli obszerne wyjaśnienia, których treści prokuratura nie ujawnia z uwagi na dobro śledztwa.

Co wiemy o zatrzymanych?

Prowadzący śledztwo prok. Piotr Kosmaty poinformował jedynie, że 56-letni Mirosław R. pochodzi z Poznania, a 46-letni Dariusz L. z Warszawy. Obaj zajmują się działalnością gospodarczą. Dopytywany, czy mężczyźni byli ochroniarzami lub milicjantami, odmówił odpowiedzi. Dodał jedynie, że w śledztwie badany jest m.in. wątek udziału w zabójstwie byłych funkcjonariuszy SB.

Z naszych informacji wynika, że obaj podejrzani byli ochroniarzami i działali z polecenia podejrzanego w tej sprawie Aleksandra G. Według "Gazety Wyborczej", śledczy wiążą Mirosława R. nie tylko z porwaniem Ziętary, ale także z tajemniczym samobójstwem innego ochroniarza Romana K., który razem z Mirosławem R. miał porwać Ziętarę.

Na początku listopada ws. zabójstwa zatrzymano senatora

W śledztwie na początku listopada zatrzymany został były senator Aleksander G., który usłyszał zarzut podżegania do zabójstwa Jarosława Ziętary. Podczas przesłuchania nie przyznał się do zarzutu i odmówił składania wyjaśnień. Za podżeganie do zabójstwa grozi nawet kara dożywocia. 6 listopada krakowski sąd aresztował mężczyznę do 4 lutego 2015 r. Zażalenie na to postanowienie złożył on sam i jego obrońca. Sąd rozpozna je w połowie grudnia.

Zdaniem prokuratury Aleksander G. podżegał do zabójstwa dziennikarza w czerwcu 1992 r. Mogło to mieć związek z zainteresowaniami w ramach dziennikarstwa śledczego Jarosława Ziętary różnego rodzaju działalnością gospodarczą, w tym szarą strefą.

Śledztwo dwukrotnie umarzano

Początkowo prowadząca śledztwo w tej sprawie poznańska prokuratura uznała, że Ziętara został uprowadzony i zamordowany. Śledztwo dwukrotnie umarzano, bo nie udało się odnaleźć ciała. W kwietniu 2011 r. redaktorzy naczelni największych polskich gazet zaapelowali do władz i prokuratury o ujawnienie wszystkich okoliczności zaginięcia Ziętary i śledztwo w tej sprawie. Wcześniej apelowali o to członkowie Społecznego Komitetu "Wyjaśnić śmierć Jarosława Ziętary". Spowodowało to analizę śledztwa w Prokuraturze Generalnej i przekazanie go do Krakowa.

W toku śledztwa krakowska prokuratura zmieniła kwalifikację prawną z uprowadzenia na zabójstwo. Zbierała także informacje na temat niezidentyfikowanych zwłok znalezionych od września 1992 do grudnia 1993 r. na terenie kilku województw. Sprawdzono ok. 20 przypadków. W jednym przeprowadzono badania DNA, ale badane zwłoki nie były zwłokami Ziętary.

(mal)