​Niski poziom nauki i maszynki do wyłudzania pieniędzy - tak według NIK funkcjonują szkoły dla dorosłych. Według najnowszego raportu naukę kończy tylko co piąty uczeń, a do matury podchodzi co pięćdziesiąty.

REKLAMA

W trzech szkołach, które skontrolowała NIK, mogło dojść do wyłudzenia dotacji. Izba złożyła doniesienia do prokuratury. Większość szkół to placówki prywatne, które zarabiają dzięki dotacjom, których wysokość zależy od liczby uczniów. Dlatego fałszowano listy obecności. Uczniowie podpisywali je po zajęciach, albo z wyprzedzeniem na wiele lekcji do przodu.

Ustalenia kontroli pokazały przypadki zapisywania do szkół tzw. martwych dusz, a także promowania na kolejne semestry osób, które na dane zajęcia nigdy nie uczęszczały - alarmuje prezes NIK Krzysztof Kwiatkowski.

Dla zdobycia jak najwyższej dotacji szkoły prowadzą intensywne akcje promocyjne, często uciekając się do wątpliwych etycznie praktyk, takich jak oferowania sprzętu elektronicznego, czy gotówki za zapisanie się na listę słuchaczy. Do placówek dla dorosłych trafiają nie tylko osoby, które chcą zdobyć, albo uzupełnić wykształcenie wytyka w raporcie NIK. Wielu uczniów chce dostać legitymację, która uprawnia do zniżek komunikacyjnych i ułatwia uzyskanie pomocy społecznej. Dlatego wielu słuchaczy rezygnuje już po pierwszym semestrze nauki.

Izba zwraca też uwagę na katastrofalny poziom nauki - uczniowie dostawali dobre oceny za prace przepisane z internetu i wytyka, że zabrakło nadzoru ze strony kuratoriów, Centralnej Komisji Egzaminacyjnej i MEN.

W 3800 szkołach dla dorosłych uczy się ponad 400 tysięcy osób. W zeszłym roku z publicznych pieniędzy wydano na nie miliard 200 milionów złotych.

(az)