Kupione przez policję za ponad milion złotych urządzenia, które miały służyć m.in. do rozpraszania demonstrantów, zostały zredukowane do zwykłych, bardzo dobrych głośników podających komunikaty. Policja zamówiła 6 urządzeń, które miały dezorientować tłum i wywoływać ból bez uszczerbku dla zdrowia. Problem w tym, że nie zauważyła, że nie może z nich korzystać zgodnie z prawem - alarmuje Najwyższa Izba Kontroli.

REKLAMA

Chodzi o tzw. LRAD, czyli Long Range Acoustic Device - dalekosiężne urządzenia rozgłoszeniowe, zaopatrzone w moduł, który umożliwia emitowanie dźwięku o wysokiej częstotliwości. Sygnał taki wywołuje u porażonych poczucie oszołomienia, dzięki przekroczeniu progu bólu (przy natężeniu 130-150 decybeli), a także silne dolegliwości aparatu słuchu i ból głowy. LRAD należy do tzw. non-lethal weapons, czyli broni niezabijającej. Stosowany jest głównie przez armię w operacjach przeciwko tłumom. Amerykańska Straż Przybrzeżna, wykorzystując stosunkowo duży zasięg głośników, używa systemu LRAD do wydawania poleceń zatrzymywanym statkom.

Niedozwolony zakup

Polska policja kupiła 6 zestawów głośników LRAD, jednak modułów umożliwiających wykorzystanie ich jako broni nie użyła nigdy. Powód jest bardzo prosty - sygnałów akustycznych nie ma wśród dopuszczalnych do użytku w Polsce środków przymusu bezpośredniego. Mimo to specyfikacja warunków zamówienia takie elementy wyposażenia zawierała, i zgodnie z nią dokonano zakupu urządzeń w nie zaopatrzonych.

Ponieważ policja może używać wyłącznie środków przymusu bezpośredniego, wymienionych w rozporządzeniu, a sygnałów akustycznych wysokiej częstotliwości wśród nich nie ma - po zakupie podjęto decyzję o dezaktywowaniu umożliwiających użycie tej funkcji przycisków. Dezaktywowanie najważniejszego z modułów LRAD kosztowało policję ponad 24 tysiące złotych. Policja za ponad milion złotych (łącznie z kosztami, wymienionymi poniżej) uzyskała w ten sposób 6 znakomitych, jednak tylko głośników do podawania komunikatów "proszę się rozejść!".

Najdroższe głośniki w kraju

Decyzji o zablokowaniu funkcji, która jako jedyna uzasadnia tak gigantyczne koszty pojedynczego głośnika (154 tysiące złotych za sztukę!) także nie poprzedzono badaniami, czy jej użycie można traktować jak stosowanie środków przymusu bezpośredniego.

O (nie)przydatności zakupionego sprzętu świadczą dane o jego użyciu. Od grudnia 2010 warszawski zestaw LRAD wyjeżdżał z garażu (co nie znaczy, że był używany) jako głośnik 114 razy. Oddziały Prewencji w Gdańsku, Krakowie, Wrocławiu, Łodzi i Poznaniu od grudnia 2010 do września ubiegłego roku w ogóle nie korzystały z LRAD-ów. W ciągu kolejnych 9 miesięcy wszystkie 5 komend skorzystało z nich łącznie... 18 razy.

Przetarg absurdów

Najwyższa Izba Kontroli wytyka Komendzie Głównej, że przetarg na LRAD był nierzetelny, niegospodarny, a sam zakup - niecelowy. NIK twierdzi, że nie przeprowadzono testów urządzenia, a jedynie jego prezentację. Jej wynikiem było stwierdzenie Dowódcy Oddziału Prewencji w Warszawie, że "emiter dźwięku LRAD mógłby być wykorzystywany do rozgłaszania komunikatów podczas prewencyjnych zabezpieczeń imprez masowych i manifestacji", co Sztab Główny Policji uznał za opinię pozbawioną oceny jego przydatności dla policji. Mimo to 5 stycznia 2010 Komendant Główny Policji zdecydował o zakupie 5, a w październiku - jeszcze jednego urządzenia. Wartość zamówienia została przez policję znacznie zawyżona, niemal dwukrotnie w porównaniu z ofertą, złożoną przez firmę Delta Sp.j., która dostarczała urządzenia.


W opinii inspektorów NIK przetarg był także nierzetelny, ponieważ tzw. Specyfikacja Istotnych Warunków Zamówienia przez podanie precyzyjnych wymiarów i innych parametrów urządzenia jednoznacznie wskazywała na chęć zakupienia oferowanego przez tę spółkę emitera typu 500X-SYS.

Przekazane Komendantom Wojewódzkim Policji emitery nie zostały przy odbiorze sprawdzone, a na zbyt krótkie kable zasilające i zbyt małe pokrowce ochronne zwróciła uwagę tylko komisja komendy w Warszawie. W efekcie brakujące elementy wyposażenia w pięciu pozostałych urządzeniach musiały zostać uzupełnione na koszt policji (za zauważone braki w zestawie "warszawskim" KGP obciążyła dostawcę karą umowną w wysokości 65 tys. złotych).