Poczta Polska coraz gorzej nas traktuje – taki wniosek płynie z najnowszego raportu Najwyższej Izby Kontroli. Urzędów pocztowych jest coraz mniej, a ich czas pracy jest ograniczany; w rezultacie klienci mają utrudniony dostęp do usług pocztowych, a jeśli nawet z nich skorzystają, to przesyłka narażona jest na zniszczenie lub zgubienie.

REKLAMA

Brak inwestycji w urządzenia poprawiające jakość usług, które poczta powinna dokonać, skutkuje tym, że ta jakość spada - powiedział prezes Izby Jacek Jezierski. Klienci narażeni są także na kolejki i niewygody spowodowane złą organizacją urzędów. W żadnym ze skontrolowanych oddziałów regionalnych i rejonowych nie wywiązywano się z terminów doręczania przesyłek pocztowych. Skargi i reklamacje klientów w 98 proc. dotyczyły opóźnień w doręczaniu i nieprzestrzegania procedur.

Jak stwierdził Jezierski, coraz więcej osób wybiera usługi konkurencyjnych firm pocztowych i kurierskich. To może doprowadzić do zniknięcia Poczty Polskiej z rynku. Tak fatalną kondycję spółka zawdzięcza sobie sama – jest źle zarządzana, nieracjonalnie zatrudnia pracowników i źle rozlicza się z firmami wykonującymi jej usługi. W tym roku straty mogą osiągnąć 215 milionów złotych.

NIK przeprowadził kontrolę na zlecenie sejmowej komisji infrastruktury. Inspektorzy skontrolowali 50 jednostek organizacyjnych Poczty Polskiej, m.in. Dyrekcję Generalną, 14 oddziałów regionalnych i 17 rejonowych.

Pocztowcy: Będzie lepiej

Poczta Polska nie chce na razie odnosić się do zarzutów Najwyższej Izby Kontroli. Pocztowcy niechętnie, ale przyznają, że NIK ma rację. Nieoficjalnie mówi się o tym, że fatalnej sytuacji na poczcie winne są nieudolne reformy sprzed czterech lat. Były one źle przemyślane jak na 100 tysięcy pracowników i 8 tysięcy placówek w całym kraju. Zdarzało się, że jakiś list się zapodział – usłyszała nasza reporterka. Jednocześnie pracownicy mówią o tym, że idzie lepsze. Nasze przesyłki będą teraz śledzone. Każda zostanie wyposażona w specjalny kod, będzie mogła być szybko zlokalizowana. Gorzej z liczbą i dostępnością placówek. To się nie poprawi. Trudno też o oficjalną obietnicę, że nasze świąteczne kartki i paczki dotrą na czas. Będziemy robić wszystko, żeby te listy i przesyłki dotarły na czas - mówi rzecznik Poczty, która w tym roku szykuje się na co najmniej dwustu milionowe straty.