Ważący 2,5 tysiąca ton wiadukt trzeba przepchnąć w docelowe miejsce. Aby linia kolejowa Lublin-Warszawa była cały czas przejezdna, przeprawa musiała zostać wybudowana tuż obok torów. Wiadukt ma stanąć nad budowaną zachodnią obwodnicą Lublina.

REKLAMA

Inżynierowie rozpoczęli już przygotowania do tej nietypowej operacji. Potrwają tydzień. Wiadukt w miejscu docelowym znajdzie się we wtorek, 16 sierpnia.

Żeby kolosa ruszyć z miejsca, w którym się znajduje, potrzebna będzie siła około 5500 ton. Posłużą do tego 3 prasy. To będzie najtrudniejszy moment - mówi Rafał Miśkiewicz - dyrektor kontraktu z firmy Budimex.

Jeżeli wiadukt uda się ruszyć, później, żeby go przepchnąć potrzebne będzie około 30 procent mocy początkowej. Do pokonania jest około 30 metrów. Operacja potrwa 8 godzin.

Nowy wiadukt trzeba będzie wpasować dokładnie w docelowe miejsce. Precyzja wynosi od 1,5 do 2 centymetrów. Przeprawa będzie dosunięta do już wsuniętego na miejsce pierwszego wiaduktu, po którym jeżdżą pociągi. Tamten był jednak mniejszy i lżejszy, więc operacja nie wzbudzała aż takich emocji - mówią inżynierowie.

Dzięki temu, że wiadukt wybudowano obok czas robót uda się znacznie skrócić. Wykonanie go standardową metodą potrwałoby rok. W tym czasie linia kolejowa Lublin - Warszawa musiałaby być zamknięta.

Całość robót związanych z demontażem torowiska, trakcji, starego nasypu, po którym biegła linia (teraz pod spodem przecinać ją będzie zachodnia obwodnica Lublina) zajmie zgodnie z harmonogramem jedynie 19 dni. Możnaby jeszcze skrócić ten termin o kilka dni - mówi Rafał Miśkiewicz - ale tu niezbędne są wyłączenia linii przesyłowej wysokiego napięcia. To nie zawsze po prostu można zrobić.

Prace trzeba wykonywać w momentach wskazanych przez energetyków - dodaje Miśkiewicz.

Operacja rozpocznie się we wtorek o 8.

APA