Od początku tej kadencji posłowie korzystali ponad 25 tys. razy z darmowych połączeń lotniczych. Podatnicy zapłacili za to niemal 14 mln złotych - czytamy w "Rzeczpospolitej".

REKLAMA

Tomasz Górski (niez.), Grzegorz Schetyna (PO) i Jan Bury (PSL) - ci trzej posłowie są rekordzistami pod względem korzystania z połączeń lotniczych opłacanych ze środków Kancelarii Sejmu. Górski od końca 2011 r. odbył 291 lotów, co kosztowało podatników 158 tys. zł, a Schetyna i Bury po 249 lotów - za co trzeba było zapłacić odpowiednio 136 tys. zł i 135 tys. zł. Od początku kadencji 13 posłów przekroczyło liczbę 200 lotów.

Politycy tłumaczą, że darmowe bilety są im potrzebne do sprawowania mandatu. Wtórują im eksperci. Ten przywilej nie jest przesadny. W porównaniu z innymi parlamentami nasi posłowie nie zarabiają zbyt dużo i nie mają zbyt wielu przywilejów - przekonuje Grażyna Kopińska z Fundacji Batorego.

Zdaniem prawnika Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska Krzysztofa Izdebskiego w dzisiejszych czasach samolot jest tak samo oczywistym środkiem komunikacji jak samochód czy pociąg. Takie loty to nie luksus. Oczywiście można mieć różne zastrzeżenia - wskazuje. Zastrzega, że posłowie nie muszą wcale latać w klasie biznes. Nie powinni też korzystać z samolotów w celach prywatnych. Jego zdaniem "dobrym pomysłem byłaby rejestracja podróży służbowych wraz z określeniem ich celu" - czytamy w "Rzeczpospolitej".

(mal)